niedziela, 8 sierpnia 2010

WYPRAWA - ROWEROWA - ROKU - ODRA - NYSA - 2010

17.07.2010 SZKLARSKA PORĘBA - JAKUSZYCE - O R L E - HARRACHOW - MUMLAVSKI WODOPAD - WODOSPAD SZKLARKI

Drugi dzień wyprawy rozpoczął sie o godzinie 5.30, codzienne czynnosci związane z przygotowaniami do wyjazdu, śniadanie i ok. 7.15 wystartowalismy całą szescioosobową grupką w kierunku Jakuszyc z krótkim ponownym postojem przy Kruczych Skałach - fajne miejsce, fotki i dalej juz szlakiem turystycznym w kierunku schroniska ORLE gdzie zaplanowaliśmy pierwszy postój.
Ponizej pozwoliłem sobie na fotkę częsci pokoiku gdzie spedzilismy dwa dni u sympatycznych gospodarzy "U Rumcajsa"













Podczas wyjazdu z Jakuszyc przezylismy mały szok "pogodowy" ponieważ w pewnym momencie zrobiło się bardzo pochmurno i spodziewalismy się duzej ulewy ale skończyło sie na strachu co udało mi sie pokazać na fotkach poniżej.





Do schroniska ORLE dotarlismy ok. godz. 10.00, krótki kilkunastominutowy odpoczynek, fotki i dalej w drogę do Harrachova.





gdzie znaleźlismy sie niespodziewanie po wyjeździe z trasy rowerowej. Osobiscie nawet nie zorientowałem się kiedy przekroczyliśmy granicę
i znaleźliśmy sie na stacji kolejowej.






Ktoś powie że trochę dziwnie wygląda to nasze przeskakiwanie po torach ale jest to taka mała stacyjka i w dodatku poczatkowa po stronie czeskiej ze nie ma tam innego ruchu kolejowego tylko co kilka godzin wyrusza pokazany pociag w głąb tego kraju. Informacyjnie powiem jeszcze ze polska kolej dojezdza do Jakuszyc a stamtąd jako swoiste skomunikowanie jedzie autokar którym można dojechac do samego centrum Harrachova. Z informacji uzyskanych od czeskich kolejarzy jeszcze w tym roku ma byc bezposredni pociąg do Szklarskiej ale to mówili Czesi a jak to bedzie znajac realia kolejowe to.... nie wiadomo.



Z Harrachova udalismy sie do następnego etapu naszej dzisiejszej wyprawy a mianowicie podjechalismy pod Mumlavskie Vodopady. Zrobiła się piękna słoneczna pogoda i z duża przyjemnoscią po zrobieniu kilku fotek w miejscowej knajpce zeszlismy na dół pod wspomniany wodospad.













Zdjecie ponizej to juz powrót z Harrachowa i spod wodospadów - pozwoliłem sobie na fotkę przed tablicą gdzie wczesniej znajdowały sie słupy granicznej i samo przejscie a obecnie jest.....kasyno do którego wstęp...... nie był w planie wyprawy.


W tym dniu jeszcze jedna atrakcja, a mianowicie po przejechaniu Szklarskiej Poręby udaliśmy się podziwiac jeszcze jeden wodospad a mianowicie Szklarki. Ponizej fotki z dojazdu jak i samego wodospadu. Przyznaje ze jednak najwieksze wrazenie zrobił na mnie wodospad Mumlavski co nie znaczy ze nie warto podjechac do pokazanych ponizej na zdjeciach Szklarek.








Dzień 17 lipiec 2010 zakończył sie późnym powrotem do schroniska po przejechaniu 80 km. Juz w pokoju jeszcze tylko zapiski z dzisiejszego dnia, kolacja i spać.
18 LIPIEC 2010 N I E D Z I E L A SZKLARSKA PORĘBA - LIBEREC

Rano jak zwykle pobudka o godz. 5.30 i ze zgrozą stwierdziliśmy za oknem intensywną ulewę, ale plan jest planem i nie można było się zastanawiać tylko po śniadaniu i spakowaniu bagazy na rowery, udalismy w drogę na dworzec kolejowy. Na miejscu pozegnanie z kolegą Irkiem który musiał niestety nas opuścić i udał sie w droge powrotną do Wrocławia. Dzięki panie Irek za towarzystwo i mam nadzieje ze jeszcze bedzie okazja się spotkać gdzies na trasie.
Droga do Liberca była cały czas w deszczu i tak:pociągiem do Jakuszyc, na rowerach w deszczu do Harrachova, pociagiem czeskim do Tanwaldu, autobusem czeskim do Jablonca i znów pociagiem do Liberca. Co prawda planowalismy z Jablonca juz jechac rowerami, ale w ostatniej chwili zrezygnowalismy ze względu na opady deszczu.
Z tego samego powodu nie miałem nawet mozliwosci zrobic zadnej fotki w tym dniu a szkoda bo sam Jabloniec to bardzo malownicze miasteczko ze o Tanwaldzie nie wspomnę.
W samym Libercu jeszcze pochmurno ale juz bez deszczu, po krótkim poszukiwaniu kwatery znaleźlismy się na miejscu, gdzie przyjął nas przesympatyczny kierownik - Polak zresztą a kwaterą był swoisty hotel robotniczy. Kąpiel, rozpakowanie "tobołków" i spacer juz bez rowerów bo jednak cały czas niebo zachmurzone i po prostu juz nie chciało nam sie nigdzie wyruszac. Musze tu wspomnieć że nie wszystkim się nie chciało, bo kolega Romek jeszcze pojechał rowerem na rekonesans pod stację kolejki pod górę Yeszted.
Reszta wieczora była jednak dla pozostałych odpoczynkiem i z kronikarskiego obowiazku odnotuję tylko, ze w dniu dzisiejszym przejechalismy "całe" 20 km. ale przed nami jeszcze cała trasa.
Tyle narazie relacji C.D.N.




























































Brak komentarzy: