czwartek, 24 czerwca 2010

W Y P R A W A-U R O D Z I N O W A-P O Z N A Ń - 18 - 20. 06. 2010

18 CZERWIEC 2010 SKARŻYSKO KAMIENNA - POZNAŃ
Długo oczekiwana data 18.06.2010 godz. 13.15 razem z wypróbowanym kolegą Stachem Z. wyruszyliśmy na kolejną wyprawę która nazwałem urodzinową, poniewaz w tych dniach obchodziłem "okragłą" rocznicę urodzin i kolega Piotr z Poznania zapraszając nas do siebie nieopatrznie zrobił mi super prezent w postaci niezapomnianych wrazeń podczas pobytu na pięknej ziemi wielkopolskiej - serdeczne dzięki Piotrze.
A teraz po kolei. Po zapakowaniu naszych "stalowych rumaków" do auta, o godz. 13.15 wyruszylismy w drogę przez Końskie, Opoczno Tomaszów Mazowiecki, Koluszki,Brzeziny do Strykowa idalej autostrada A-2 do samego Poznania. Pisze którędy jechałem, poniewaz jest to najblizsza droga do autostrady i stosunkowo niezła, wiec gdyby ktos sie wybierał
w tamte strony to polecam. Co prawda sama autostrada jest płatna - dwa razy po całe 12 PLN, ale mozna wczesniej "zjechac" na Wrześnię co uczyniłem w drodze powrotnej i tez fajna jazda drogą dwupasmową do samego Poznania. Przed samym wjazdem do miasta Piotr juz czekał na mnie, co bym nie pobładził poniewaz człowiek z takiego miasteczka jak Skarzysko niezwyczajny jest jeździc po metropoliach no i co - i tak przegapiłem zjazd z autostrady, ale moze nie bedę nad tym sie rozwodził - wazne ze "juz" na 19.30 dotarlismy na miejsce - przywitanie z Panią domu Basią i ....rozmowy, rozmowy, wspomnienia Kufty 2010( relacja w poprzednich postach) oraz plany na letni wyjazd Odra-Nysa
i w taki sposób upłynął pierwszy dzień pobytu u moich przesympatycznych znajomych.

19 CZERWIEC 2010
POZNAŃ - PUSZCZYKOWO - SZRENIAWA - POZNAŃ
Podobnie jak na kazdej z wypraw rowerowych zerwaliśmy sie ze Stachem "skoro świt" i juz o godz. 6.00 rozpoczeliśmy przygotowania do startu, o 7.30 na kołach i w drogę. Pierwszy etap to jazda do Puszczykowa która przebiegała wzdłuz rzeki Warty chociaz na początku podziwialismy ściezki rowerowe w samym miescie i z zazdroscia pomyslalem kiedy Skarzysko "dorobi" się takich sciezek - chyba ja juz nie będę jeździł na rowerze. Ponizej spróbuje zamiescic kilka zdjęc z tego etapu dojazdu do Puszczykowa.
















Podczas dojazdu do Puszczykowa "przecinalismy" autostradę która mknąlem do Poznania i tez pozwoliłem sobie zamiescić kilka fotek. Musze przyznać, że oprócz frajdy z jazdy na rowerze, lubię też "troszkę poszaleć" autem, a na autostradzie byla ku temu okazja i nie omieszkałem z tego skorzystać.
W samym Puszczykowie w muzeum Arkadiego Fiedlera spotkalismy sie z sympatycznym kolegą Sławkiem K. którego poznalem na wyprawie w Suwalkach i ktory specjalnie przyjechal ze Śremu aby się z nami spotkać - dzięki Sławciu. Bardzo duze wrazenie zrobilo na mnie wspomniane muzeum ktore jest prowadzone przez synów tego slawnego podroznika, pisarza i pilota. Zdjecia ponizej napewno nie "oddadzą atmosfery i piękna tego muzeum - tam po prostu trzeba byc. Podczas zwiedzania zwrócilismy uwage na orginalnych rozmiarów okręt Santa Maria -"replikę" tego którym Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę. Druga ciekawostką jest piramida Heopsa i oraz Tajemniczy Świat Indian.

























Z Puszczykowa wyruszylismy w dalsza drogę w kierunku Szreniawy gdzie z wysokosci wiezy widokowej podziwialismy panoramę Poznania co znowu postaram się ponizej zamiescic w postaci kolejnych fotek. Wspomniana wieza została zbudowana przez rodzinę Bierbaumów w latach miedzywojennych XX wieku.















W drodze powrotnej do Poznania bylimy jeszcze w sklepie z odziezą rowerową, gdzie dokonalem malych zakupów, chociaz oczy cieszyly się do wszystkiego, lecz finanse nie pozwolily i ograniczylem sie tylko do fajnej koszulki i zarekawków rowerowych. Wartym podkreslenia jest fakt ze ceny sa znacznie nizsze niz w innych sklepach rowerowych poniewaz jest to jednoczesnie producent i stad obiecalem sobie jeszcze moze kiedys tam się jeszcze wybiorę.
Późnym popołudniem zjawilismy się spowrotem w Poznaniu, zwiedzilismy rynek starego miasta oraz Farę poznanską. Zdjecia ponizej są tego małym odzwierciedleniem.














Zdjecia powyzej przedstawiaja sławnego poznańskiego MARYCHA. Jest to charakterystyczna postac dla tego miasta i dlatego pozwolilem sobie uwiecznic siebie z tym "osobnikiem" i to nie tylko siebie, bo na pamiątke tego "spotkania" jest i moj kolega Stachu jak i mila i sympatyczna zona naszego gospodarza - Basia- tez CIĘ pozdrawiam BASIU cieplutko. Aha przepraszam CIĘ za pomyłki z imieniem ha ha ha
Tyle na dzisiaj- z kronikarskiego obowiazku odnotowuje dzisiejszy dystans przejechany wokól miasta jak i w samym Poznaniu = 76 km. więc jak na mnie to sporo.

P O Z N A Ń 20 CZERWIEC 2010 NIEDZIELA
PUSZCZA ZIELONKA - OWIŃSK - BIEDRUSKO -JEZIORO STRZESZYŃSKIE
Ciepły niedzielny poranek - mieszkanie Piotra i Basi - pobudka tradycyjnie o 6.00 - wyrabiamy sie jak co dzień, pyszne, apetyczne śniadanie i juz o godz. 7.30 wystartowalismy ze Stachem - oczywiscie pod przewodnictwem Piotra na kolejny wyjazd - tym razem zaczęlismy od Puszczy Zielonka. Po godzinnej jeździe zwiedzanie Puszczy Zielonka rozpoczelismy od "wspinania się" na szczyt Dziewiczej Góry gdzie znajduje się wieza widokowa nazywana przez leśników "dostrzegalnią" Kilka zdań na ten temat:W XIII wieku, książę Przemysł I nadał te tereny osiadłym w Owińskach cysterkom, od których wzniesienie wzięło swoją pierwotną nazwę "Dziewcza Góra". Na jego stokach cysterki hodowały czerwca polskiego , którego używano do wyrobu czerwonego barwnika. To właśnie od tego owada pochodzi nazwa koloru, nazwa miesiąca, a nawet, jak się przypuszcza, nazwa miejscowości Czerwonak. Teren Dziewiczej Góry porasta las mieszany, zaś w kilku miejscach znajduje się starodrzew dębowy. Cały obszar objęty jest ochroną ze względu na bogaty świat roślin, charakterystycznych dla zróżnicowanych środowisk: leśnych, łąkowych, stepowych a nawet górskich.W 2005 roku, w najwyższym punkcie góry nadleśnictwo Łopuchówko wybudowało dostrzegalnię przeciwpożarową, dziś zwaną po prostu wieżą widokową, która jest udostępniona również dla turystów, skąd mogą podziwiać panoramę Poznania oraz lasów i wzgórz Puszczy Zielonki. Wieża ma 40 m wysokości, a platforma widokowa znajduje się na wysokości 30 m. Prowadzą na nią 172 schody.
Fotki ponizej dokumentują przejazd przez Puszczę jak i sam pobyt na tej górze.
















Jak widać na zdjeciu powyzej dużym ułatwieniem przy poruszaniu się po puszczy był GPS Piotra który co jakis czas kontrolował prawidłowość naszego poruszania sie po puszczy.
Następnym etapem niedzielnej wyprawy była m. Owińsk gdzie znajduje sie piękny kompleks koscielno - klasztorny. Kościół gotycki był zbudowany w latach 1242-1248 przez książąt Przemysława I i Bolesława Poboznego p.w Św. Krzyża. W roku 1731 konsekracja p.w. Św. Jana Chrzciciela przez biskupa chełmińskiego Tomasza Czapskiego. W roku 1965 po sprowadzeniu z Fatimy figury Matki Bozej miał miejsce poczatek kultu Matki Bozej Fatimskiej - sanktuarium Maryjne.

















Zdjecia z Owińska przedstawiają równiez zespół pałacowy który jak mozna zauwazyc jest dosyc mocno "zaniedbany" a o jego dawnej swietnosci moze swiadczyc park który znajduje sie wokół.
Bezposrednio z Owińska udalismy sie do dzisiejszego celu naszej wyprawy t.j. na poligon wojskowy o dosyc znanej nazwie Biedrusk o którym czesto słychac gdy odbywają sie manewry wojsk NATO. Ogólnie wstęp na ten wojskowy teren jest scisle zabroniony jednak wojsko "zrobiło" odstępstwo od tej zasady i w kazda niedziele jest otwarty wstęp na ten teren w godz. 9.00 - 21.00. Na miejscu mielismy okazje poznać miejsce urodzenia sławnego aktora, rezysera i dramatopisarza który był zwany ojcem sceny polskiej a który miał swój dworek w Glinnie - wiosce która znajdowała się na terenie obecnego poligonu. Na terenie poligonu znajdowaly sie jeszcze trzy wioski które zostały w czasie okupacji calkowicie "zniesione" z powierrzchni ziemi a pretekstem dla Niemców było "złapanie" przez mieszkancóe jednej z nich niemieckiego pilota co mialo miejsce na poczatku wojny we wrzesniu 1939r.
Na kilku zdjeciach sa równiez pokazane ruiny koscioła parafialnego p.w Ścięcia Jana Chrzciciela w Chojnicy - tez miejscowosci znadującej sie na obecnym terenie poligonu.






















Czas szybko uplywal a w dniu dzisiejszym czekal nas jeszcze powrót do Skarzyska prawie 400 km. wiec ok. 13.00 udalismy sie w drogę powrotna do Poznania. Oczywiście nie uczeszczaną przez inne pojazdy drogą lecz przeznaczonymi dla rowerów sciezkami rowerowymi. Nie mogę wyjsc z podziwu ze w Wielkopolsce mozna bylo wczesniej pomyslec o takiej potrzebie budowy dróg typowo rowerowych a u nas?....szkoda mówic.
Zrobilismy jeszcze krótką przerwę nad jeziorem Strzeszyńskim, zjedlismy przygotowany przez Basie prowiant, uzupelnienie plynów i w drogę powrotną - narazie na rowerach -a nastpnie pakowanie rowerów do auta, obiad ( super dania Basiu - jesteś mistrzynia kuchni) pozegnania i odwrót. Fajnie ze Piotr zgodzil sie nas jeszcze "konwojować" przez miasto to przynajmniej nie musiałem sie glowić nad trasa - dzięki bardzo.
Na zakonczenie kilka fotek znad jeziora i to by bylo na tyle relacji.







W dniu dzisiejszym udalo sie nam przejechac troche mniej niz wczoraj, niemniej 66 km. to tez sporo, a nastepny wyjazd to juz chyba zaplanowana "Odra - Nysa" po trasach rowerowych w Czechach i Niemczech ze startem w Szklarskiej Porebie a zakończenie w ....Kolobrzegu. Mam nadzieje ze bedzie równie ciekawa jak ta w Poznaniu.
Jeszcze raz pozdrawiam w imieniu swoim i Stacha naszych miłych gospodarzy naszego pobytu w Poznaniu no i ....do zobaczenia na trasie.