niedziela, 29 sierpnia 2010

WYPRAWA ROWEROWA O D R A - N Y S A 26 LIPIEC 2010 PONIEDZIAŁEK

OSINÓW DOLNY- HOHENWUTZEN, ODERBERG,
NIDERFINOW,  SCHWEDT,  MESCHELIN-GRYFINO

Osinów Dolny, remiza strażacka, poniedziałek 26 lipiec 2010 godz. 6.00. Wczorajsza stówka trochę nam się dała we znaki i stad dłuższe poleżanko, codzienne czynności zwiazane z pakowaniem( ja jak zwykle z problemami), śniadanie i już o 7.50 wyruszylismy do kolejnego etapu naszej wyprawy której meta zaplanowana jest w m. Meschelin z noclegiem w Gryfinie.
W dniu dzisiejszym dodatkowo zaplanowana była jazda do m. Niderfinow gdzie znajduje się jedyna w swoim rodzaju podnośnia dla statków. Do wymienionej miejscowosci musielismy "odbić" ze szlaku Odra - Nysa. Sporo wysiłku kosztował nas sam dojazd ze względu na spore wzniesienia znajdujące się  po drodze ale zapewniam ze warto było-wrażenia niezapomniane co spróbowałem pokazac na zdjeciach poniżej.    

Podnośnia znajduje się na kanale Odra - Havela. Została wybudowana w latach 1927 - 1934. Zasada działania polega na podnoszeniu za pomocą czterech niewielkich (55KW każdy) silników elektrycznych wanny wypełnionej wodą o łączne wadze prawie 4300 ton. Masa wanny równoważona jest za pomocą 192 obciążników betonowych (przeciwwag), każdy o masie 21 ton, połączonych za pomocą 192 lin, każda o średnicy 52mm. Długość lin wynosi 56,7m. Pozostałe 64 liny są połączone z ramami prowadzącymi przeciwciężarów.

W 2010 roku ma zostać oddana do użytku nowa podnośnia o wadze wanny przekraczającej 9000ton.
Wanna waży 4290t, jest stabilizowana na 256 linach. Długość wanny wynosi 85m, szerokość 12m, a głębokość wody 2,5m.Szerokość każdej bramy wynosi 12,5m, przy wysokości 3,5m. Bramy te zamykają wannę z obu stron, podczas gdy bramy stanowisk kanału zamykają górne i dolne stanowisko. Masa pojedyńczej bramy wynosi 23,5t.
Awanport górny ma długość 1200m. Szerokość lustra wody wynosi 66m, a szerokość w dnie 35,6m. Wykonany jest ze stali i szczelnie połączony za kanałem.
Z tablicy informacyjnej wyczytałem również, ze podnośnia Niderfinow jest jedyną tego rodzaju budowlą w Europie a drugą ciekawostką jest, że obok budowana jest druga podnośnia tylko wiele większa i ma byc oddana w tym roku, ale widząc postęp robót na miejscu, nie bardzo chce mi się w to wierzyć lecz to juz nie mój problem. 
W drodze powrotnej przy ponownym dojeździe do trasy Odra - Nysa przejeżdżaliśmy przez sympatyczne miasteczko Oderberg, porobiłem troche fotek - okręt, kanały oraz ładne budyneczki nad nimi.  Ok godz. 17.30 znaleźliśmy sie w m. Meschelin i po kolejnych 30 minutach znów w Polsce czyli w Gryfinie. Nocleg w tym miescie mielismy w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych gdzie zostawilismy bagaze w pokoju i po zakupy na kolacje bo juz wyczerpały sie zapasy które mielismy z poprzednich dni. Po przyjsciu z zakupów pozostał mi tylko codzienny prysznic i po nim "padłem" zmęczony. Muszę tu się przyznać że już nawet nie chciało mi się "kleić" dziurawej detki za co otrzymałem od Romana leciutką burę, zupełnie słuszną zresztą. 
Dzień dzisiejszy był 11 dniem wyprawy i już najzwyczajniej w swiecie organizm zaczynał chyba troche odmawiac posłuszenstwa. 
Fotki ponizej to juz Gryfino, przejazd przez most graniczny i droga prowadząca do samego miasta i widok ze strony "niemieckiej"     
 





























Zdjecia powyzej "nie wkleiły" mi sie tak jak bym chciał( działanie blogu nie jest jeszcze doskonałe) bo np. okret powyżej pochodzi z Oderbergu, kolejne to jedna z pochylni na kanale dopływajacym do Odry a jeszcze wyzej to zdjecie polskiej barki która przewoziła węgiel po Odrze. 
Na zakończenie dzisiejszej relacji odnotowuje ze przejechalismy w dniu 26.07. "całe" 127 km i stąd chyba moja wieczorna niedyspozycja. W koncu człowiek juz nie jest młodzieniaszkiem, te 50 pare jak by nie mówił na karku swoje robi  ha ha ha . Wspomne jeszcze Sławka K. który ma 60 parę lat i nie narzeka wiec w moim przypadku to nie narzekanie tylko taka chwilowa niedyspozycja. 
To by było na tyle tej relacji C.D.N. 

sobota, 28 sierpnia 2010

WYPRAWA ROWEROWA ROKU ODRA - NYSA NIEDZIELA 25 LIPIEC 2010

DZIESIĄTY DZIEŃ WYPRAWY 
 SŁUBICE - FRANKFURT N/ODRĄ - HOHENWUTZEN - OSINÓW 

Słubice,Internat Zespołu Szkół Ekonomiczno Rolniczych, godz. 5.00 pobudka, codzienne czynnosci zwiazane z pakowaniem, śniadanie i w drogę  do kolejnego etapu Wyprawy rowerowej roku którą nazwałem Odra - Nysa 2010. Dzisiejszy dzień rozpoczelismy po raz kolejny w dośc nieprzyjemnych nastrojach i tym razem nie z powodu pogody jak to miało miejsce przez dwa ostatnie poranki. Powodem naszego złego samopoczucia był fakt, że Sławek K. ostatecznie podjął decyzje o rezygnacji z dalszej jazdy. Wspólnie z Romanem przez cały wczorajszy dzień próbowalismy namawiać Sławka do kontynuowania jazdy, jednak względy zdrowotne przeważyły i najlepszego cyklistę z naszej grupki z żalem pożegnalismy przy przejsciu granicznym prowadzącym do Frankfurtu n/Odrą.
Na szlak rowerowy Odra - Nysa we Frankfurcie wjechalismy juz tylko we dwóch z Romanem, z mocnym postanowieniem, że uda nam sie dojechać "do mety" w Świnoujsciu. Mogę już w tym miejscu uspokoić czytających tą relację ze udała nam sie ta sztuka, chociaż osobiscie miałem chwile zwątpienia zwłaszcza na ostatnim odcinku, ale o tym potem. 
   


























































































































Podczas wyjazdu ze Słubic wyszła chmura jak na jednym ze zdjęć, w trakcie jazdy okazało sie ze to tylko tak nas postraszyła natura, gdyż po chwili pieknie sie rozpogodziło i jak widac na kolejnych fotkach zrobiło sie ładnie i słonecznie. Sporo zdjec zrobiłem w samym Frankfurcie i podobnie jak  Gorlitz, miasto to zrobiło na mnie spore wrażenie, zresztą fotki mówią same za siebie chociaz nie wszystkie udane. Na zwiedzanie Frankfurtu , podobnie Gorlitz trzeba by poświecić co najmniej jeden dzień, a nas czas trochę "gonił" i stąd tylko pobierzny rzut okiem z wysokosci siodełka rowerowego i poniżej kilka zdań z historii miasta.
Frankfurt nad Odrą zwane miastem  Kleista naprawdę warto odwiedzić. Jest to stare hanzeatyckie miasto. O jego wielkiej przeszłości świadczą potężne zabytkowe budowle w stylu północnoniemieckiego gotyku, jak ratusz czy kościół mariacki z zachwycającymi grą barw wyjątkowymi witrażami, przedstawiającymi szczegółowo sceny z Biblii, zwanymi "Biblią obrazkową". Hala Koncertowa im. Carla Philippa Emanuela Bacha, dawny kościół franciszkanów jest siedzibą Frankfurckiej Brandenburskiej Orkiestry Państwowej i Frankfurckiej Akademii Śpiewu. Od roku 1999 Frankfurt tytułuje się "Miastem Kleista": Tu poeta się urodził, tu studiował, tu znajduje się Instytut i Miejsce Pamięci Kleista. Frankfurt posiada jednak więcej godnych zobaczenia muzeów, na przykład Muzeum Viadrina czy Muzeum Młodej Sztuki. Miasto jest dumne z założonego ponownie w roku 1992 Europejskiego Uniwersytetu Viadrina; obecnie studiują tu młodzi ludzie z 78 krajów. Frankfurt jest miastem sportu, pochodzi stąd wielu zdobywców medali olimpijskich i tytułów mistrzowskich. Frankfurt jest miastem zielonym z licznymi starymi parkami, po których warto się przejść. I co nie mniej ważne - Frankfurt jest miastem energii słonecznej! W ubiegłym roku swe fabryki założyły tu trzy firmy zajmujące się ekologicznymi technologiami solarnymi.   



Po wyjeździe z Frankfurtu już bez zbednych postojów znanym nam już szlakiem rowerowym podążaliśmy w kierunku m. Hohenwutzen, gdzie znaleźlismy sie ok. godz. 17.00, przekroczenie granicy jak zwykle przez most - tym razem na Odrze i już po kilku kilometrach znaleźliśmy się na mecie dzisiejszego etapu t.j. w m. Osinów Dolny.  Jest to typowa przygraniczna miejscowość, która można powiedzieć "żyje"
z przygranicznego handlu z naszymi bogatszymi sąsiadami. Przy samym przejściu pełno straganów i kramów które zachęcają do kupna. Są też stacje benzynowe i jadłodajnie - wszystko dla gości z zachodniej części brzegów Odry i muszę powiedzieć, że licznie z tego korzystają. 
Jako ciekawostkę powiem, że podczas obiadu w jednym z barów byliśmy jedynymi polakami w licznej grupie konsumentów. 
Po smacznym obiedzie za "całe" 14 PLN ( dla Niemców to darmocha), udalismy się z Romanem na miejsce naszego zakwaterowania tj. do..... remizy strażackiej. Kilka chwil czekalismy na "wpuszczenie" do środka - przyjechała sympatyczna Pani "komendantowa", zostawiła klucze i już moglismy wreszcie odpocząć. Jak by nie było dzisiejszy dystans był dosyć duży, bo w sumie wyszło nam przejechanych 102 kilometry wiec, nie ma sie co dziwić, że po drobnych zakupach na jutrzejsze śniadanie i przygotowaniu "legowiska" jak widać na fotce poniżej pozostało spać, spać i spać.      
Fotka powyżej to zdjęcie które zrobiłem przy wyjeździe ze Słubic o czym wspominałem na poczatku relacji, że przestraszylismy się kolejnego dnia
 z deszczem. Wszystko jednak skńczyło sie na strachu, gdyż cała trasa przebiegła przy pieknej słonecznej pogodzie. 
Na zakonczenie relacji jeszcze podziekowanie dla gospodarzy remizy strażackiej. Jak by nie było dla całkowicie obcych ludzi, powierzono klucze
 z całym wyposażeniem bez obawy ze cos zginie i nawet bez opłaty za nocleg. Jeszcze raz serdeczne dzięki - pozdrawiam. 
I to by było na tyle relacji z tego etapu. C.D.N.