środa, 2 lipca 2008

WYPR. ROWER. ŻYCIA - ETAP - I - 23.06.2008 - SWINOUJŚCIE- NOWOGARD






Dziś relacja z I etapu Mojej Wyprawy Rowerowej Życia na którą wyruszylismy z gościnnego miasta Świnoujscia w dniu 23.06.2008r. Wystartowalismy z małym opóźnieniem bo dopiero ok. godz. 10.00 poniewaz o tej porze otwierano sklep rowerowy i Bogdan musiał sprawdzic w warsztacie koło bo coś było z nim nie w porzadku, a na taką trasę nie można sobie pozwolic na jakieś niedociągniecia. Po krótkim postoju dojazd do promu-pamiątkowa fotka na nim, druga fotka na port i I ETAP rozpoczety. Wyruszylismy główna drogą Nr 3 do miasta Wolin z pewnymi obawami poniewaz nie dało sie inaczej a ryzykowac z tobołami i sakwami po opisywanej w poprzedniej relacji ściezce rowerowej nie było sensu. Droga wbrew obawom była o tyle przyzwoita iz mimo duzego ruchu samochodowego jechalismy dosyc szerokim poboczem i szczesliwie do pierwszego postoju na trasie w m. Wolin. Na miejscu kilka fotek ( nawet miejscowi nowozency robili fotki jako cyklisci ), obiad w postaci pizzy i dalej w droge juz "bokiem" czyli na droge mniej uczeszczana w kierunku miejscowosci Golczewo droga Nr 106 przez Rarwino, Śniatowo, Samlino i dalej tą sama drogą Nr 106 do Nowogardu czli mety naszego I etapu przez miejscowosci: Bronisławice, Błotno, Olszynę Ogorzele.
Nazwy miejscowosci przez które przejezdzalismy pisze jak widac w sposób dosyc szczegółowy - byc moze ktos z czytajacych bedzie chciał skorzystac z takiej trasy do czego namawiam, a i dla mnie jest to jakis sposób rejestracji tej trasy na przyszłosc- moze jeszcze kiedys uda sie nią przejechac? W dzisiejszym dniu przejechalismy dystans równe 80km. czyli tak jak zaplanowane chociaz bywały etapy dłuzsze ale o tym po tym.
Sam Nowogard jest 17 to tysiecznym miasteczkiem, czyste i zadbane jak wszystkie na Pomorzu Zachodnim, ale juz na poczatku zrodził sie problem z kwaterą. Dotarlismy co prawda do osrodka nad jeziorem ale nie było miejsc i tylko dzięki uprzejmosci właścicielki udało mi się ją namówić na wynajęcie na jedna noc malutkiego domeku ( na zdjeciu) za całe 30 PLN - dziekujemy. Jak wspomniałem na poczatku, na całej wyprawie bylismy awaryjnie wyposarzeni w namioty i spiwory ale na szczescie nie musielismy z tego korzystac i bardzo dobrze, bo jeszcze jednak to dopiero czerwiec i niestety noce sa zimne.
Po rozpakowaniu-wypad ze Stachem "na miasto" po codzienne sprawunki na kolacje i sniadanie. Jezeli chodzio posiłki to kazdy z nas w jakis sposób sobie radził tzn jakies zupki gotowe lub wedline, wiec nie zawsze to był prowiant " suchy" gdyz mielismy grzałki i mozna było cos sobie "przypitrasic" Na śniadanie była obowiązkowa kawa, jakies ciastka takze prawie jak w domu.
A teraz refleksja. Po pierwszym etapie miałem pewne watpliwosci czy fizycznie dam rade na takim dystansie ( w koncu człowiek nie ma nastu lat ), gdyz ze wstepnych wyliczen Tomka cała trasa do Skarzyska wynosi 800 km. i nieduzo mniej wyszło w rzeczywistosci. Obawy moje były jednak bezpodstawne zadnych dolegliwosci nie odczuwałem i super mi sie jechało. Nie moge natomiast tego powiedziec o koledze Bogdanie, gdyz odczuwał bóle miesni, nawet co dzien smarował nogi specjalną maścią wiec bardziej ode mnie nalezą mu sie słowa uznania ze przejechał z nami cały dystans -brawo Boguś.
Tyle w pierwszym dniu, we wtorek 24.06.2008 wyruszylismy do drugiego etapu Nowogard - Drawno o czym w następnym poście.

Brak komentarzy: