piątek, 4 lipca 2008

WYPR. ROWER. ŻYCIA - E T A P II - III . NOWOGARD - DRAWNO - ROGOŹNO








WTOREK 24.06.2008 E T A P II NOWOGARD - DRAWNO

Kolejna relacja z Mojej Życiowej Wyprawy Rowerowej to trasa
z Nowogardu do która nazwałem jako ETAP II. Wyjazd z ośrodka w Nowogardzie już o godz. 7.48 drogą Nr 144 przez m. Dobra ( krótki postój na uzupełnienie płynów i gdzie zostawiłem okulary ale juz nie chciało mi się wracać ), Chociwel ( znów postój-puszczalismy z nadzieją LOTTO, sympatyczni mieszkańcy-szczególnie Pani z blaszaka którą pozdrawiam), Ińsko i dalej drogą Nr 151 do m. Recz, kawałek droga Nr 10 ( ruchliwa krajówka trzeba było uwarzać ) do m. Żółwino gdzie znów lokalną przez Świecichów i po przejechaniu 94 km znajeźliśmy się w Drawnie.Ładnie położone miasteczko nad jeziorem z ruinami zamku z XIV,dworkiem oraz zabytkowym Kosciołem z XV w. ale zaplanowane zwiedzanie ograniczylismy do obejrzenia folderów z prozaicznej przyczyny: na miejscu bylismy ok. 16.30, szukanie kwatery - zrobiła się 17.15 i po prostu nam juz troszke zabrakło siły na zwiedzanie. Muszę tutaj troszkę zareklamowac kwaterę państwa Nowak przy ul. Kwiatowej - ładnie urządzone pokoiki, trzon kuchenny do dyspozycji a dodatkowo mozna zorganizowac spływ kajakowy -własciciele dysponuja całym niezbednym sprzetem łącznie z pogotowiem kajakowym. Mimo zmeczenia ( w końcu jak widac na fotkach nie jestesmy młodzieniaszkami ) wyruszylismy wieczorem chociaz nad jezioro- piekne tereny do rekreacji i bez obrazy: Mazury przy tych terenach 'niech się chowają" - przede wszystkim cisza, spokój i własnie dlatego postanowiłem nastepny urlop z rodziną spedzić właśnie w tych okolicach. Tyle pochwał, jeszcze zakupy na kolację i sniadanie, na kwaterę, "paciorek" i spać bo na jutro zaplanowana daleka trasa na próbę wytrzymałosci. Po dwóch etapach przejechane 174km.
Środa 25.06.2008 E T A P III D R A W N O - R O G O Ź N O

Pobudka o godz. 5.20 ( tak wstaję do pracy), śniadanie - makaron z serem t.j danie typowe dla cyklistów, gdyz zawiera dużo weglowodanów, pakowanie "tobołów " i o godz. 8.00 wystartowalismy do III etapu i to na dosyc długą trase, bo az do samego Rogoźna. Oczywiscie załozylismy ze w razie problemów skrócimy etap a jechaliśmy przez piekne tereny Draweńskiego parku krajobrazowego drogą nawet przyzwoita przez miejscowości: z Drawna na Chomętowo ( drogowskaz na Dobiegniewo ), Dominikowo, Niemiensko ( piekny zamek z XIVw - na fotkach ), Sitnicę, Głusko, Podszkle,Mostniki do drogi Nr 22 i znów po ok 2km w prawo do drogi Nr 123i przez Kuźnice Zelichowską, Wizany do Wielenia skad drogą Nr 174 ( planowaliśmy drogą Nr 181 ale po drogowskazach na Czarnków wydawało się blizej ) przez Folsztyn, Jędrzejewo do Gajewa skąd zrobiliśmy za namową Bogdana skrót ( droga Nr 153 ) przez Pomorską Wolę do Góry nad Notecią gdzie małą atrakcją była fajna przeprawa promowa przez tą rzekę - golasy na fotkach to własnie my na promie. . Szumna nazwa prom to po prostu tratwa gdzie miesci sie jeden pojazd no i nasze 4 rowery, moze wejsc jeszcze kilka osób wiec taka przejazdzka była tą własnie atrakcją. Dalej trzymając sie numeracji drogi 153 przez Ciszkowo dojechaliśmy do m. Lubasz ( przymusowy postój gdyz Tomek
" złapał gumę " a my za to w tym czasie pojedlismy super czeresni, mozna powiedziec ze prosto z sadu bo pani sprzedawała zaraz przy swoim domu i nawet z grzecznosci je nam umyła aby starsi panowie na rowerach nie dostali "coniebądź") Po tym przymusowym postoju w dalsza droge przez Dębe, Śniezkowo (troszkę trzeba było się wrócic w kierunku Czarnkowa ) dojechaliśmy do bardzo ruchliwej trasy Nr 178 ( trzeba uwazac bo są bardzo małe pobocza) gdzie po ok. 10km w m.Przybychowo "odbilismy na drogę lokalną przez Piotrowo, Skrzetusz, Ryczywół Ninino i po przejechaniu 132 km znaleźlismy się w Rogoźnie ok godz. 19.30. Dystans jak widac spory, jednak sporo równiez zmeczeni znaleźlismy sie w osrodku kolonijnym nad jeziorem Rogoźno. Był troche problem z kwaterą ale Bogdan uzył swojego daru przekonywania i kierownik osrodka chyba ulitował sie nad ( oczywiscie nie za darmo bo "wyrwał po 30 PLN za łózko oraz po 10zł za sniadanie ) siwymi włosami cyklistów i dostalismy pokoik z pietrowymi łózkami i co najwazniejsze z prysznicem wiec bez zadnego zwiedzania" - mycie, leciutka kolacja, padlismy" na wyrka i spac. Ja osobiscie miałem dodatkowy stres gdyz pozwoliłem sobie na jazde bez koszulki i efekty w postaci wrecz poprzenia pleców odczuwałem do rana no ale cóz taka wyprawa wymaga poswieceń. Z kronikarskiego obowiazku odnotowuje ze po II i III etapie mamy w nogach 306 km. Tyle narazie relacji C.D.N.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

To duża satysfakcja - dzielić sie wrażeniami z wyprawy. Myślę, że masz duży dar przekazywania swoich wrażeń - czytając, czuję jakbym tam była .........
pozdrawiam
TBM