niedziela, 7 października 2007

Konecki Maraton Rowerowy 1.09.2007


Dziś kilka zdań na temat" Konecki Maraton Rowerowy" na ktorym miałem przyjemność być w dniach 1 - 2 .09.2007. Podobnie jak M-BANK Maraton odbywał sie w pieknych okolicach wokół Sielpi t.j. ok. 10 km. od Końskich. Wyjazd rozpoczął sie od podrózy koleją do Końskich a dalej rowerem na start. Mozna było przyjechać dzień wcześniej w piątek gdyz organizatorzy zapewniali nocleg w domkach ale ze względów czasowych nie mogłem z tego skorzystać. Jak wspomniałem wyjazd pociągiem i odrazu odechciało się jazdy gdyż zaczął padać deszcz i do Sielpi dojechalismy w deszczu. Współczułem trochę koledze Pawełkowi który nie zdązył na pociąg i ze Skarżyska jechał rowerem ale jak się ma nowy sprzęt to mozna jechać. Pogoda okazała się jednak łaskawa gdyż zaraz po starcie ogodzinie 9.00 trochę sie rozpogodziło i chociaz czekalismy na słoneczko to go nie było jednak najważniejsze że nie padało. Wyruszyliśmy 8 mio osobową grupką znajomych ze Skarżyska w osobach: przesympatyczne małżenstwo Basia i Jurek "D" ze znajomą z Lublina( pozdrawiam Cię Agnieszko ) , Marek M. koledzy z pracy Paweł N " NSKI", Stachu Z. z którym byłem w Kołobrzegu oraz Danusia C. Całą fajna grupką jechalismy trasą najpierw do Oblegorka przez Miedzierzę, Grzymałków gdzie zatrzymaliśmy się zwiedzić dworek i muzeum H. Sienkiewicza. Wrazenia dosyc ciekawe i musze przyznać że zgodnie z powiedzeniem " cudze chwalicie" nie miałem przyjemnosci byc własnie w tym muzeum a to przeciez tak blisko Skarżyska naprawde warto - polecam. Po ok. 1,5 godzinie wyruszyliśmy w dalszą drogę do Piekoszowa gdzie za namową Pawła zatrzymalismy sie obejrzeć ruiny zamku w Podzamczu Piekoszowskim i znów wiele ciekawostek z tym zwiazanych których może nie bede opisywał gdyz znacznie lepiej zrobił to NSKI na
stronie :http://www.turystyka.skar.pl/modules.php?name=Content&pa=showpage&pid=319 Po kikunastominutowym postoju wyruszyliśmy w droge powrotną do Sielpi. Jak widać moje wyprawy rowerowe nie polegaja tylko na szalenczej jeździe ale równiez aby cos zobaczyć zwłaszcza w tak sympatycznym towarzystwie. W drodze powrotnej przejeżdzaliśmy przez Łosień, Dobrzeszów, Radoszyce i " już" ok. 17.00 w Sielpi. Pragnę w tym miejscu złożyć ukłon dla "mojej grupki" za fajne towarzystwo, a przede wszystkim za to że i tu muszę sie przyznac odstawałem wytrzymałościowo od reszty jednak wszyscy solidarnie czekali na marudera - DZIĘKI. Wieczorem ognisko, niekonczace sie rozmowy i wspomnienia, prysznic i grzecznie spać.

Na drugi dzień t.j. 2.09 uroczyste wreczenie medali, dyplomów, okolicznosciowe zdjęcia które zamieszczam i w droge powrotna do Skarzyska. Jazda oczywiscie rowerem więc w sumie i tak

" wyszedł" mi niezły dystans bo prawie 160 km. wiec jak na moja skromną osobę to juz sukces.

Do zobaczenia za rok.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Twoje wyprawy jak widać nie polegają „tylko” na szaleńczej jeździe, ale musieliście jednak mocno deptać.
Danusia przyjechała na metę nieźle sforsowana.

pozdrawiam K.