W dniu dzisiejszym spróbuje napisać relację z mojej kolejnej wyprawy rowerowej która nazwałem "Rekonesans przed Kuftą". Dlaczego "Kufta"? W starej gwarze poznańskiej " Kufta" to rower, a ponieważ w 1.05. wybieram się z grupą cyklistów z Poznania na poważną wyprawę rowerową pod nazwą"V Majówka Na Kuftę 2010" i pierwszym etapem jest wyjazd ze Skarżyska przez Wąchock, WYKUS, Siekierno do Bodzentyna, postanowiłem sprawdzić część tej trasy do polany Wykus, ponieważ przy wcześniejszych eskapadach stwierdziłem, ze odcinek od m. Rataje do Siekierna jest bardzo trudny do przejechania rowerem. Nie chcąc narażać kolegów, namówiłem Stacha Z.
z którym od kilku lat "bawię" się w turystykę rowerową na opisany poniżej wyjazd.
Wystartowaliśmy ze Skarżyska w dniu 15.04.2010 o godz. 13.00 stałą trasa do Wąchocka ulicami Niepodległości, przez wiadukt na Piłsudskiego, przez Kamienną ul. 3 maja " do zjazdu" na Majków i przez Marcinków do Wąchocka. Poniżej kilka fotek z tego etapu - drogi w Skarżysku "są super" jak będzie widać ale za to zdjecie Stacha pod pomnikiem sławnego sołtysa z Wąchocka było warte uwiecznienia ze nie wspomne o pięknym pomniku Ponurego - dowódcy oddziałów partyzanckich który walczył na tym terenie o czym potem wspomnę.
Podczas krótkiego postoju w Wąchocku pozwoliłem sobie na fotkę przed wejściem do równie sławnego miejsca w tym mieście jak Sołtys, a może nawet bardziej t.j na terenie klasztoru
w opactwie cystersów, gdzie udało mi się uzgodnić możliwość zwiedzenia całego kompleksu na dzień naszego pobytu z grupą poznańską.
Poniżej pozwoliłem sobie zacytować kilka zdań na temat powstania i historii samego klasztoru i miasta Wąchock.
Klasztor w Wąchocku został zbudowany na przełomie XII i XIII wieku. Jest jednym z najpiękniejszych przykładów architektury romańskiej Polsce. Fundatorem opactwa był w 1179 roku biskup krakowski Gedeon (Gedko). Budowniczym opactwa był Simon, z pochodzenia Włoch.Klasztor dwukrotnie niszczyły najazdy tatarskie. Dzięki sile woli i wytężonej pracy zakonnicy powoli przywracali go do dawnej świetności.
Wąchock staraniem cystersów w 1454 roku otrzymał prawa miejskie na prawie magdeburskim. Dużą rolę miejscowi cystersi odgrywali w dziedzinie gospodarczej. Zakonnicy zajmowali się hodowlą, młynarstwem, tkactwem, a także górnictwem i hutnictwem. Opactwo wąchockie otrzymało przywilej na poszukiwanie kruszców w księstwie krakowskim i sandomierskim. Dzięki temu budowano własne huty, co dało początek staropolskiemu zagłębiu hutniczemu.
Wąchock Opactwo w Wąchocku
W 1656 roku klasztor najechały wojska księcia Siedmiogrodu Jerzego Rakoczego, spustoszyły miasto i okolicę, a klasztor pozbawiły bogatego archiwum, skarbca i cennych zabytków. Upadek zakonu cystersów w Wąchocku nastąpił w wyniku kasacji w 1818 roku przez władze carskie.
Dopiero w 1951 roku odrodził się klasztor cysterski w Wąchocku. Staraniem konwentu i przy pomocy państwa podjęto restaurację tego cennego zespołu zabytkowego. Opactwo nadal swoją modlitwą i pracą służy Zakonowi i Kościołowi w tym przepięknym zakątku Ziemi Świętokrzyskiej.
Kolejne zdjęcia przedstawiają wspomniane "piękne" ulice Skarżyska i kolejne fotki z trasy.
Zdjęcia powyższe nie są może najlepszej jakości ale chciałem pokazać m.in. kolegom z Poznania co Was czeka i m.in. do Ciebie Piotrze będzie ocena tej drogi. Jest jeszcze kilka dni to mógłbym się pokusić aby może wybrać inna drogę.
Chciałbym w tym miejscu jeszcze wspomnieć, że Piotr W. - główny organizator "KUFTY"
w założeniu wyjazdów rowerowych postanowił przejechać rowerem wszystkie parki krajobrazowe w Polsce i jest mi bardzo miło, ze skorzystał z okazji uczynić to przez nasz teren jakim jest Sieradowicki Park Krajobrazowy. Droga która opisuje jest główną, która prowadzi przez ten park. Chciałbym jednocześnie podziękować CI Piotrze, ze zechciałeś wziąć ze sobą miejscowych "tubylców" i dołożę starań aby w pamięci pozostały tylko miłe wspomnienia z tej trasy.
Poniżej znów kilka zdań na temat samej polany WYKUS i kilka zdjęć dla upamiętnienia pobytu
w tych miejscach.
WYKUS
Uroczysko w Puszczy Świętokrzyskiej o wzniesieniu 326 m npm i pow. 53 ha, obecnie Rezerwat Przyrody „Wykus”. Z południowego stoku wzgórza, ze źródeł, bierze początek rzeczka Lubianka, zasilana po drodze paroma leśnymi potokami, między innymi wodami z tzw. Źródła Mariana Langiewicza, obozu powstańczego z 1863 r. Źródło to położone jest około 3 km na północ od Wykusu w lesie ratajskim.
Walory Wykusu zostały odkryte przez „Ponurego” Jana Piwnika w czerwcu 1943 r. Jest to duży kompleks lasów ratajsko-siekierzyńskich o bogatej konfiguracji, pocięty wąwozami z trudnym dojazdem, posiadającym dostępem do źródlanej wody, sprzyjał potrzebom oddziałów partyzanckich w czasie II wojny Zgrupowania „Ponury-Nurt”.
Wykus to prawie centralnie położony punkt kompleksu leśnego, sąsiadującego od północy z Wąchockiem od południa z Bodzentynem, od wschodu ze Starachowicami, a od zachodu ze Skarżyskiem – Kamienną i Suchedniowem.Pod koniec 1939 r. na terenie powiatu iłżeckiego, w Wąchocku i w Starachowicach powstały pierwsze komórki konspiracyjne, które zaczęły gromadzić ukrytą po lasach broń, szczególnie po bitwie pod Iłżą. Pomagali im w tym starachowiccy harcerze, którzy ukryli również swój sprzęt obozowo-kwatermistrzowski licząc, że będzie jeszcze potrzebny. Do gromadzenia broni włączyła się także grupa żołnierzy Wojska Polskiego, zwana „Warszawiaki”, która działała w okolicach Orłowa, Wykusu i obozowiska Langiewicza.
Na przełomie roku 1939/40 postanowiono wybudować na Wykusie duży bunkier na magazynowanie zgromadzonej broni i sprzętu wojskowego, a także harcerskiego sprzętu obozowego. Schron wybudowano na wysokim brzegu rzeczki Lubianka. Piach z wyrobiska topiono w Lubiance, a nurt wody przenosił go w dół rzeczki, aż do Kamiennej.
Zimą harcerski sprzęt przewieziono na sankach zamarzniętym korytem rzeki Kamiennej do Wąchocka i złożono w gospodarstwie państwa Siewierskich przy ul. Cmentarnej. Wśród przewożących między innymi byli dh Bolesław Horoszczuk ps. „Blaszka” i dh. Tadeusz Marczak ps. „Kapka”, obaj mieszkańcy dzielnicy „Orłowo”. Wiadomość o wybudowaniu na Wykusie schronu i złożeniu tam broni i sprzętu wojskowego dotarła do żandarmerii niemieckiej w Starachowicach, która przy współpracy ze swoim agentem aresztowała jednego z budowniczych schronu. Torturowany w czasie śledztwa załamał się i wskazał żandarmerii to miejsce, z którego Niemcy wywieźli parę wozów konnych broni i sprzętu. Osobę, która wskazała schron rozstrzelano. Latem, 1942 r. na Wykusie zaczęły pojawiać się niewielkie liczebnie oddziały partyzanckie, średnio po 25-35 osób, niemających ze sobą jednolitego powiązania. Wśród tych oddziałów był między innymi oddział harcerzy ze Skarżyska, zorganizowany przez „Oseta” – Władysława Wasilewskiego.Kiedy przyszła jesień 1942 r. na Kamieniu Michniowskim powstał obóz szkoleniowy prowadzony przez ppor. Eugeniusza Gedymina Kaszyńskiego ps. „Nurt”Wczesna wiosną z zadaniem scalenia „luźnych” oddziałów partyzanckich, został skierowany przez ZG AK na teren kielecczyzny, Jan Piwnik ps. „Ponury”, który doskonale znał region świętokrzyski. Nawiązał on w marcu 1943 r. kontakt z „Nurtem” i wspólnie zaczęli działać, robiąc rozpoznanie w terenie. W czerwcu 1943r. postanowili obóz z Kamienia Michniowskiego przenieść w bardziej dogodne i bezpieczne miejsce na Wykus, budując tu solidną bazę wypadową, z solidnymi szałasami dla partyzantów.
W szybkim tempie zdołali podporządkować sobie niezorganizowane grupy partyzantów. Utworzono trzy duże oddziały, tworząc Zgrupowanie „Ponurego”, mianując jednocześnie dowódców poszczególnych zgrupowań:
I Zgrupowanie – Dowódca „Nurt”- ppor. G. Eugeniusz Kaszyński
II Zgrupowanie – Dowódca „Robot” ppor. M. Waldemar Szwiec
III Zgrupowanie – Dowódca „Mariański” ppor. Stanisław Pałac
Ze zgrupowaniem „Ponurego” współpracowali łącznicy z placówek konspiracyjnych-kurierzy, a także drużyna łączności, której byłem członkiem. Drużynowym naszym był harcerz ze Starachowic HO. Wenancjusz Kuśmierz ps. „Gołąbek”. Drużyna nasza wchodziła w skład starachowickiego plutonu łączności podobwodu „Wola”. Mieszkając blisko lasu ratajskiego, dobrze znaliśmy jego teren.Aktywna działalność zgrupowania „Ponurego” nie mogła ujść uwadze Niemców, którzy pilnie śledzili ruchy oddziałów zgrupowania, werbując do współpracy różnych agentów, nawet ze ścisłego dowództwa zgrupowania –np. bardzo dobrego kwatermistrza zgrupowania por. Jerzego Wojnowskiego ps. „Motor” Z 18 na 19 lipca 1943 roku „Ponury” otrzymał z placówek meldunki, że poważne siły Niemców okrążają lasy ratajsko - siekierzyńskie. Postanawia, więc wyprowadzić swoje wojsko z okrążenia, kierując się na wschód od Wykusu do lasów starachowickich. Podjęty nocą manewr udaje się. Niemcy dotarli do Wykusu, ale celu rozbicia zgrupowania nie osiągnęli, jedynie zniszczyli paląc solidnie zbudowane szałasy, stoły, ławy.
Druga obława niemiecka miała miejsce na Wykusie 17 września 1943 r. pomimo zastosowania przez Niemców nowej taktyki, zakończyła się ona również niepowodzeniem. W niemieckiej grupie uderzeniowej brało udział 4 tysiące żołnierzy z różnych jednostek wojskowych i żandarmerii, nie licząc kilku tysięcy Niemców ustawionych wokół lasu. Mieszkałem na Starym Dworze, wsi przylegającej do lasu ratajskiego. Rano w dniu obławy Niemcy wypędzili wszystkich mieszkańców z domu na plac, a następnie poprowadzili do szosy Starachowice-Wąchock i dalej do wsi Wygoda. Koczowaliśmy tam przez cały dzień, a sami zajęli gospodarstwa, ustawiając w ogródkach, w dobrze zamaskowanych miejscach okopane karabiny maszynowe i granatniki.
„Ponury” ostrzeżony o szykującej się obławie niemieckiej na Wykus, wycofał swoje oddziały partyzanckie na północny zachód od Wykusu na tzw. Barwinek, tereny dosyć podmokłe i tam zajął miejsce obronne. W bitwie tej poległ kpr. „Wąsik” – Józef Kowalski ze Starachowic, natomiast Niemcy w przegranej bitwie stracili ponad 100 swoich żołnierzy i własowców.
W walce na Barwinku brał udział mój drużynowy ps. „Gołąbek”, który wieczorem z chłopcami z naszej drużyny dostarczyli „Ponuremu” na Wykus paczki z dowództwa podobwodu „Wola” Starachowice. Drużynowy „Gołąbek” został na noc na Wykusie, by się przespać z partyzantami, pozostali chłopcy wrócili do domu.
Nad ranem „Ponury” otrzymał wiadomość o niemieckiej obławie i w ten sposób nasz drużynowy „Gołąbek” przeszedł chrzest bojowy. Otrzymał karabin z amunicją i razem z wojskiem „Ponurego” ruszył do ataku. Po zakończonej akcji, w czasie zmiany miejsca postoju wraz z siedmioma innymi partyzantami zgubili łączność ze zgrupowaniem. Po kolejnym dniu szukania oddziału, postanowili z otrzymaną bronią wrócić do domu, gdyż musiał stawić się do pracy w fabryce. Nieobecność usprawiedliwił zwolnieniem lekarskim. O fakcie tym zameldował dowództwu w Starachowicach. Otrzymany na Wykusie karabin służył drużynie do szkolenia i przeprowadzanych przez nas akcji.
Trzecia obława na Wykus przeprowadzona została przez Niemców 28 października 1943 r. tym razem zaskoczyło to dowództwo i partyzantów. Zaskoczenie było tak duże, że trudno było o jakąś koordynację działań. Pierwsze uderzenie było na najbardziej wysunięty w kierunku Rataj oddział inspektora „Jacka” – Jana Kosińskiego z ochrony radiostacji. Oddział liczył 36 partyzantów, a w tym uderzeniu śmierć poniosło aż 25 partyzantów. Sama radiostacja została uratowana i dostarczona do zgrupowania przez ocalałych w tragicznej bitwie partyzantów.
Niemcy w tym natarciu użyli samolotów, trzy szturmowe i jeden zwiadowczy, które krążąc na niskim pułapie, zrzucały wiązki granatów, bomby małego kalibru i ostrzeliwując z broni pokładowej robili duże spustoszenie w szeregach partyzanckich.
Z chwilą opanowania sytuacji „Ponury” postanowił za wszelką cenę przebić się przez pierścień obławy. Utworzono grupę szturmową wyposażoną w broń maszynową, granaty i niespodziewanie uderzono na drogę Siekierno - Wąchock. Uderzenie było tak mocne i skuteczne, że Niemcy tego ataku nie wytrzymali, zamilkł nawet Ckm. Pierścień niemieckiego okrążenia rozerwano tak, że za grupą szturmową podążyły inne oddziały partyzanckie. Opowiadał mi kolega „Wydra” – Stanisław Underlik, że Niemcy w dużym pośpiechu opuszczali swoje stanowiska ogniowe. Widząc, co się dzieje, kiedy ucichły strzały załadował na wóz materiał wybuchowy, trochę pozostawionego sprzętu oraz rannego partyzanta i bez żadnych przeszkód przeciął konno drogę Siekierno – Rataje.
Była to największa i najbardziej bolesna dla partyzantów walka na Wykusie. Poległo w niej 33 partyzantów, a 5 dostało się do niewoli. Zostali oni rozstrzelani, prawdopodobnie w lesie przy drodze Wąchock – Mirzec. Miejsce to służyło żandarmerii niemieckiej do wykonywania wyroków śmierci. Opowiadał mi kolega ps. „Kiełbik” śp. Mieczysław Życiński, że widział wycofujących się z Wykusu po bitwie Niemców prowadzących 3 partyzantów. W jednym z nich rozpoznał znajomego ze Starachowic, o nazwisku Bolesław Mączka. W indeksie nazwisk poległych na Wykusie, partyzant ten figuruje pod pseudonimem „Budrys”.
Jak podają źródła w obławie tej uczestniczyło około 12 tysięcy Niemców. Na drugi dzień po bitwie, partyzanci ze zgrupowania „Nurta” i „Mariańskiego” pochowali swoich kolegów. Wieczorem patrol partyzancki był w naszym domu na kolacji. Opowiadali całe zdarzenie widziane ich oczyma. Cieszyli się ze zdobycia niemieckiego Ckm-u.Oddziały ze zgrupowania „Ponurego” na okres zbliżającej się zimy rozeszły się do swoich rejonów działania. Działano tam w mniejszych grupach.
W styczniu 1944 roku rozszyfrowano agenta w zgrupowaniu „Ponurego”, był nim kwatermistrz zgrupowania por. Jerzy Wojnowski ps. „Motor”. Po aresztowaniu przez dowództwo AK przyznał się do współpracy z Niemcami. Rozkazem komendy Głównej AK został skazany na karę śmierci. Rozkaz wykonano w Przełęczy Witosławskiej, w paśmie Gór Jeleniowskich, w dniu 28.01.1944 r.
W końcu pierwszej dekady lutego 1944 roku „Ponury” został przeniesiony na teren Nowogródczyzny, wziął z sobą czterech swoich żołnierzy, aby na nowym terenie ziemi kresowej podjąć dalszą walkę z niemieckim okupantem.
Na wiosnę 1944 roku znów zaludniły się lasy kielecczyzny. Dowództwo zgrupowania partyzanckich oddziałów przejął „Nurt” – ppor. G. Eugeniusz Kaszyński. W sierpniu 1944 roku w ramach realizacji planu „Burza” oddziały partyzanckie weszły w skład 2 Pułku Piechoty Legionów 2 dywizji Armii Krajowej. „Nurt” awansował do stopnia majora i został dowódcą 1 batalionu tegoż pułku.
W pierwszych dniach sierpnia 1944 roku na Wykusie kwaterował ze swym oddziałem AL Czesław Byk ps. „Brzoza” – starachowiczanin. Znał się on z wieloma chłopcami z naszego plutonu jeszcze z czasów szkolnych, jak również ze wspólnej walki z Niemcami we wrześniu 1939 r. był w grupie uczniów tworzących ochotniczą Kompanię Szturmową pod dowództwem por. K. Starowicza.
„Brzoza” zaproponował naszemu plutonowi, który od sierpnia obozował w pobliżu Polany Langiewicza, aby wstąpić w szeregi jego oddziału. Propozycji tej nie przyjęliśmy. Oddział nasz czekał na rozkaz mobilizacyjny z dowództwa ze Starachowic. Po paru dniach pojawiły się patrole z oddziału „Nurta” i zaproponowali nam przyłączyć się do ich oddziału. Wysłany do „Nurta” nasz łącznik przywiózł zgodę komendanta. W tym czasie dotarł do nas rozkaz mobilizacyjny, w którym polecono żeby z plutonem stawić się w leśniczówce „Klepacze”. Zgodnie z rozkazem powędrowaliśmy we wskazane miejsce. . Tam otrzymaliśmy skierowanie do oddziału ppor. „Judyma” – Mariana Wójkiewicza, z którym poszliśmy na koncentrację 2 Dywizji Radomsko-Kieleckiej Armii Krajowej. Nasz pluton łączności dostał przydział do 3 pp. Leg, którego dowódcą był kpt. „Świątek” – Stanisław Poreda, a po zmianie, dowództwo 3 pp.leg przejął kpt. „Szary” – Antoni Heda.
W listopadzie 1944 r. na Wykus przybył oddział AK „Jędrusiów” pod dowództwem mjr „Kaktusa”, który w okresie akcji „Burza” nie miał możliwości powrotu na swoje tereny z uwagi na linię frontu, która przebiegała wzdłuż Wisły, dlatego też swój biwak rozbili na Wykusie.
Niemcy dość szybko dowiedzieli się przez swoich agentów o obecności partyzantów na Wykusie. Zarządzili obławę, otaczając wieczorem las ratajsko - siekierzyński. Jednak „Jędrusie” poinformowani o zamiarach wroga, po niewielkiej nocnej potyczce z Niemcami k/Parszowa, wyszli z okrążenia i udali się do leśniczówki Gadka. Tam czekała na nich łączniczka, która miała oddział przeprowadzić w lasy starachowickie. Okazało się, że łączniczka była agentką gestapo i wprowadziła oddział w zasadzkę, którą Niemcy zorganizowali na linii prądowej w lesie koło Tychowa Starego. W czasie stoczonej walki polegli w niej partyzanci „Junak” i „Kokoszka”. Po walce oddział wycofał się w lasy siekierzyńskie, biwakując w dzień na Górze Sieradowskiej, a nocą we wsi Siekierno. Przed Świętami Bożego Narodzenia oddział „Jędrusiów” został zakwaterowany w okolicznych wioskach.
W roku 1945 mogiły partyzanckie na Wykusie zostały uporządkowane i poświęcone. W rok później ukazało się zarządzenie, aby mogiły partyzanckie, wojskowe, ekshumować na cmentarze wojskowe lub parafialne. Zwłoki partyzantów z mogił Wykusu w trumnach po nabożeństwie odprawionym przed Klasztorem w Wąchocku, przewieziono do Kielc i pochowano na cmentarzu wojskowym.
W 1965 r. w czasie Ogólnopolskiego Alertu Harcerskiego „Zwycięstwo” harcerze starachowiccy uporządkowali na Wykusie miejsce pochówku partyzantów, przywracając te miejsca do stanu pierwotnego. Harcerze nasi cały czas, przez te wszystkie lata opiekują się mogiłami, sprzątając je i paląc znicze z okazji kolejnych rocznic bitwy, dnia święta zmarłych i przy innych uroczystościach drużyn.
Po odwilży październikowej w 1956 r. w Polsce nastały dla Armii Krajowej trochę lepsze czasy. Zaprzestano akowców nazywać określeniem „Zaplute Karły Reakcji”. Otworzono bramy więzienne dla żołnierzy i oficerów Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. Była to jednak wolność nieraz pozorna.
W 1957 roku staraniem żołnierzy Armii Krajowej, pozwolono im na Wykusie wybudować z własnych funduszy pomnik. W szybkim czasie wybudowano pomnik w kształcie kapliczki z wizerunkiem Matki Boskiej Bolesnej. Projekt zakładał, że na górze kapliczki będzie Krzyż, ale władze nie bardzo się na to godziły. Chciały, aby przynajmniej w dniu odsłonięcia na górze kapliczki w miejscu krzyża był Orzeł Piastowski. Organizatorzy uroczystości nie mieli innego wyjścia i zastosowali się do sugestii władz, przynajmniej na czas odsłonięcia i poświęcenia „Pomnika-Kapliczki”.
Uroczystość odbyła się w dniu 15 września 1957 r. setki żołnierzy Armii Krajowej przybyło z całej Polski. W uroczystościach bardzo licznie uczestniczyli harcerze i mieszkańcy kielecczyzny. Po upływie pewnego czasu od uroczystości poświęcenia Kapliczki postanowiono zgodnie z projektem zdjąć Orła, a w jego miejsce zamontować krzyż. Dokonując tej zmiany nikt nie wiedział, że są śledzeni i fotografowani przez ukrywających się w krzakach funkcjonariuszy UB. Po zakończeniu czynności związanych z założeniem krzyża, funkcjonariusze SB wyszli z krzaków i aresztowali wykonawców, między innymi dh phm. Mieczysława Matynię ps. „Czart”. Po 48 godz. Aresztowani zostali zwolnieni, ponieważ ich aresztowanie było nie zgodne z prawem, gdyż krzyż na kapliczce przewidywał projekt, wg, którego została ona wykonana. Dwa orły zostały wmontowane na słupkach wejściowych furtki w ogrodzeniu kapliczki.
Spotkania partyzanckie na Wykusie mają swoją tradycję. Do 1968 r. spotkania odbywały się w październiku w dniu zbliżonym do dnia największej obławy na Wykusie
W spotkaniach oprócz partyzantów uczestniczyli również harcerze i mieszkańcy okolicznych miast.
W 1969 roku spotkanie odbyło się 16 czerwca w 25 rocznicę śmierci Komendanta „Ponurego” kpt. Jana Piwnika, który poległ w akcji z Niemcami w miejscowości Jewłosze na Nowogródczyźnie. Spotkanie zorganizował hufiec harcerski ze Starachowic, zapraszając żołnierzy ze Zgrupowania „Ponury-Nurt” oraz autora książki „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie” – phm. Cezarego Chlebowskiego. Spotkanie odbyło się w miłej atmosferze, bardzo ciekawie mówił autor, wspominał również o kłopotach związanych z wydaniem tej książki, która bardzo długo leżała w cenzurze. Pod koniec spotkania, z krzaków wyłonił się sztandar niesiony przez „Kaktusa” – Edmunda Rachtana. Jak się później okazało, sztandar ten miał być wręczony Zgrupowaniu „Ponurego” na Wykusie, ale przeszkodziła w tej uroczystości obława niemiecka. Po latach sztandar przewieziono przez żołnierzy „Ponurego” na Wykus z Radomia. Był on w dobrym stanie, poza tym, że zaginęło pół drzewca, które pośpiesznie wykonano. Po tej uroczystości na Wykusie omówiono dalsza współpracę harcerzy z żołnierzami Armii Krajowej.
Tradycyjne spotkania z żołnierzami ze Zgrupowania „Ponurego” przeniesiono na miesiąc czerwiec. W październiku postanowiono spotykać się w Olesznie, gdyż w tym czasie 28-30.X.1944 r na tamtych terenach odbyły się duże bitwy pod Lipnem i Chotowem. Poległo w nich wielu żołnierzy z oddziałów Zgrupowania „Nurt”, których pochowano na cmentarzu w Olesznie.
Spotkania, złazy, rajdy harcerskie hufca Starachowice nadal odbywają się na Wykusie w dniu 28 października. Uczestniczy w nich młodzież harcerska, ale i młodzież szkolna nie zorganizowana w ZHP, oraz inni, którym jest bliski Wykus. Spotykają się, aby oddać hołd poległym i modlić się za ich dusze. W czasie tych październikowych spotkań rocznicowych jest odprawiana Msza Święta w intencji poległych partyzantów. Najczęściej celebransami byli księża ze Starachowic, z parafii Wszystkich Świętych, Św. Trójcy, jak również Mszę odprawiali proboszczowie parafii ks. Kanonik dr Tadeusz Czyż, ks. Kanonik Krzysztof Orzeł, ks. Kanonik Bogdan Lipiec.
Staraniem rodziny mjr. Jana Piwnika – „Ponurego”, jak również przy pomocy przyjaciół, udało się po 16 latach starań, uzyskać pozwolenie na sprowadzenie prochów „Ponurego”.17 września 1987 roku, w późnych godzinach wieczornych, pod bramę klasztoru OO. Cystersów w Wąchocku zajechała prosto z Mińska białoruskiego, zakurzona limuzyna – karawan, z której wyniesiono niewielką dębową skrzynkę, z małą mosiężną plakietką z napisem: Śp. Mjr Jan Piwnik „Ponury” ur. 31.08.1912 r. zm. 16.06.1944 r.” ( cytat z „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie” Cezarego Chlebowskiego).
Uroczysty pogrzeb mjr. Jana Piwnika – „Ponurego” odbywał się w dniach :
10.06.1988 – trumna z prochami wystawiona została w Jego rodzinnym domu w Janowicach
11.06.1988 – trumnę przewieziono samochodem przez wioski – szlakiem partyzanckim na Wykus, a wieczorem trumnę przewieziono na noc do Kaplicy Św. Zofii na Ratajach
12.06.1988 – niedziela- uroczystości pogrzebowe w Wąchocku
W kondukcie żałobnym trumnę przeniesiono z Rataj do Wąchocka. Na Placu Ponurego uczestniczące w pogrzebie sztandary akowskie z całej polski oddały hołd, defilując przed trumną z prochami komendanta mjr Jana Piwnika „Ponurego”. Mszę Świętą – żałobną odprawiało kilku biskupów i kilkudziesięciu księży przybyłych na uroczystości. Trumna z prochami mjr Jan Piwnika „Ponurego” spoczęła w podziemiach klasztoru OO. Cystersów – w murze krużganku – na zawsze.
Po sześciu latach, jakie minęły od pogrzebu mjr Jana Piwnika, znów na Wykusie zawisły flagi narodowe, pochyliły się sztandary przepasane czarnym kirem nad urną z prochami komendanta mjr Eugeniusza Gedymina Kaszyńskiego ps. „Nurt”. Na przełomie roku 1943/44, po odejściu komendanta „Ponurego” na Nowogródczyznę „Nurt” przejął dowództwo nad zgrupowaniem. W akcji „Burza”, 8 października 1944 r. Komendant Okręgu powołuje „Nurta” na dowódcę 2 pp. leg. AK. Latem 1945 r. „Nurt” opuszcza granice Polski (był poszukiwany jak inni oficerowie AK przez funkcjonariuszy SB) i przez Czechosłowację, Włochy dostaje się do Anglii. Zamieszkał w Londynie i tam też zmarł nagle w dniu 24 marca 1976 r. W sierpniu 1993 r. prochy „Nurta” zostały sprowadzone do kraju. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 11 czerwca 1994 roku na Wykusie. Tam też obok kapliczki złożono urnę z prochami. W uroczystości pogrzebowej, uczestniczyło duchowieństwo – biskupi, księża, koledzy zmarłego, harcerze i społeczeństwo z okolicznych miast.
Przywódcą organizacji i koordynatorem uroczystości na Wykusie był śp. Mjr Marian Świderski „Dzik”, a obecnie Jego następcy por. Zdzisław Rachtan ps. „Halny”, ppor. Edmund Rachtan „Kaktus”, por. Jerzy Szczerba „Mirt” i inni.
Przywódcy duchowi Wykusu to: śp. Opat – Ojciec zakonu w Wąchocku Benedykt Matejkiewicz – honorowy kapelan zgrupowań świętokrzyskich AK – pochowany w Klasztorze OO. Cystersów w Wąchocku, ks. Bp Edward Materski, b. ordynariusz radomski (obecnie na emeryturze), O. Eustachy Kocik – Opat zakonu Cystersów w Wąchocku.W roku „Jubiluuszu” 2000, w dniu 28 października po raz pierwszy harcerze hufca Starachowice zorganizowali na Wykusie „Drogę Krzyżową”, której stacje prowadziły szlakiem mogił partyzanckich. Nabożeństwo z udziałem harcerstwa i przyjaciół poprowadził ks. Czesław Śmiechowski z parafii pw. Św. Trójcy w Starachowicach.
Wówczas tam właśnie powstała myśl, aby w 2002 roku wybudować przez harcerzy hufca ZHP Starachowice stałą Partyzancką Drogę Krzyżową, ze stacjami Męki Pańskiej. W ten oto sposób najmłodsze pokolenie harcerzy odda hołd tym, którzy walczyli o Wolną Niepodległą Polskę.
Wiosną 2002 roku, przystąpiono do realizacji planowej „Partyzanckiej Drogi Krzyżowej”. Sprawy organizacyjne przejął Szczep Środowiskowy im. Partyzantów Armii Krajowej i IX Szczep im. Bohaterskich Dzieci Polskich w Starachowicach. Z pomocą szczepom pośpieszyli sponsorzy: Odlewnia Żeliwa w Parszowie – Pan A. Laskowski, Zakład Mechaniczny – Wąchock - S. Pająk, Zakład Pana Mariana Dąbrowskiego ze Skarżyska Kamiennej i inni. Nadleśnictwo Suchedniów, na terenie którego leży Wykus poparło inicjatywę budowy Drogi Krzyżowej, deklarując swoją pomoc. Ks dziekan Józef Domański przyjął z zadowoleniem wiadomość o wybudowaniu Drogi Krzyżowej na Wykusie, deklarując swoją pomoc duchową w tej sprawie.
We wstępie wspomniałem, że trasa majowa będzie prowadzić do m.Siekierno natomiast podczas opisywanej przeze mnie drogi skręciliśmy ze Stachem w drugą drogę leśna do Suchedniowa, która tez prowadzi przez wspomniany Sieradowicki Park Krajobrazowy. Zdjęcie powyżej pokazuje trochę lepszą nawierzchnię ale aby ją wybrać należałoby "ominąc" Wąchock co nie wchodzi w rachube podczas majowego wyjazdu.
Jedna refleksja z rekonesansu - trasa nie jest taka tragiczna, da się przejechać, będzie napewno trudniej bo dochodzą bagaże rowerowe ale myślę ze dla wytrawnych cyklistów jakimi się przecież uważamy nie będzie to bardzo duże obciążenie. Najwyżej "ubiją" się "łachy" w torbach i będzie więcej miejsca na dodatkowe np. pamiątki z wyprawy.
W Suchedniowie "zrobiliśmy" ze Stachem krótki postój na herbatke u kochanej teściowej i przez Stokowiec, Rejów znaleślismy sie spowrotem w Skarżysku po przejechaniu "całych" 33 km wiec niezbyt długa trasa - taka nawet na niedzielny wypad. Z kronikarskiego obowiazku pochwale się, że dzisiejszy wyjazd potraktowałem jako kolejny trening przed majową "Kuftą" i na obecną chwilę mam przejechane "całe" 298 km. co jak dla mnie jest niezłym osiągnięciem i mam tylko nadzieję, że dotrzymam tempa kolegom z Poznania których w tym miejscu serdecznie pozdrawiam no i do zobaczenia w Skarżysku.
Jeszcze tylko fotki z ostatniego etapu trasy - trochę Skarżyska, zalew na Rejowie( bedziemy z grupą tam w muzeum "Orła Białego" ) i domek mojej teściowej, a co ładnie sobie mieszka niech bedzie uwidoczniony dla potomnych ha ha ha.
Na zakończenie powiem, ze kolejna relacja będzie już opisem z "V MAJÓWKI
NA KUFCIE 2010 " którą postaram się napisać zaraz po przyjeździe, będą również fotki, a jako ciekawostkę powiem, że trasa będzie dziesięciodniowa, prowadzić będzie przez ciekawe tereny naszej pięknej ziemi świętokrzyskiej i nie tylko. Tyle narazie C.D.N.
2 komentarze:
Doskonała zachęta do podążenia za Tobą. Napracowałeś się fizycznie i intelektualnie pisząc tę relację - niech leniuchy zostana poruszone - chyba miło będzie spróbować ........... wsiąść na rower.
pozdrawiam
sp
DZIĘKI SP - dla mnie ta próba wypadła pomyślnie i proponuje TOBIE tez spróbować - poważnie - opłaca sie ....wsiąść na rower. Tez pozdrawiam. M.
Prześlij komentarz