niedziela, 3 maja 2009

" Ż Ą D Ł O S Z E R S Z E N I A " MARATON TRZEBNICA 24-25 KWIECIEŃ 2009r.

Trzebnica - dzień pierwszy wyjazd i trening 24.04.2009
Z tygodniowym opóźnieniem wreszcie zdobyłem sie na relacje z pierwszego w tym roku wyjazdu na maraton. W dniu 23.04.2009 wspólnie z kolegą Stachem w godzinach rannych załadowalismy nasze "stalowe rumaki" w pociag do Krakowa i stamtad przez Katowice, Opole dojechalismy do stacji Oborniki Sląskie gdzie po nastepnych 10 kilometrach juz na rowerach znaleźlimy sie u celu naszej wyprawy t.j. w Trzebnicy. Samo miasto zrobiło na nas bardzo pozytywne wrazenie- wszedzie czysciutko i schludnie, mieszkańcy sympatyczni i mili. Ponizej kilka fotek które robiłem podczas pierwszego spaceru po tej sympatycznej miejscowosci



Po zakwaterowaniu na ul. Kosciuszki we wczesniej zarezerwowanym pokoju, rozpakowaniu tobołów z sakiew rowerowych oraz obowiazkowej kawie udalismy sie na rekonesans po miescie. Dodatkowo trzeba było zrobic zakupy na kolacje i sniadanie na dzień nastepny co zajęło nam czas do wieczora.
Jeszcze kilka fotek w pokoju i samego miejsca czasowego zamieszkania, "na wóz" i spac bo rano zaplanowany trening dla zapoznania z trasą.



TRZEBNICA 24.04.2009
Spanie w innym miejscu niz własne lóżko nie pozwoliło mi na dokładny wypoczynek,z wieczora przemeczenie po podrózy wzięło góre ale juz od 4.00 nie spałem, po 7.00 juz na nogach po rańszym prysznicu juz przygotowywałem sniadanie z czego najbardziej zadowolony był Stachu bo to zawsze lepiej wstać na gotowe niż szykować.
Wykonałem jeszcze telefon do głównego organizatora maratonu Zenka Janiaka aby podpytać o kilka szczegółów z trasy, po kilku minutach mielismy przyjemnosć poznac Zenka osobiscie( pozdrawiam CIĘ panie Zenek ) i ok. 11.00 wystartowalimy na rekonesans trasy maratonu. Oczywiscie nie mielismy zamiaru zbytnio sie forsowac aby przejechac calą 125 km. trasę, ale tak ok 70km zamierzalismy "zrobić"
Z Trzebnicy trasa maratonu "prowadziła " w kierunku m. Domanowice i zaraz po wyjeździe z miasta spotkała mnie nieprzyjemna niespodzianka, a mianowicie na ostrym zakręcie aby uniknąć gwaltownego zderzenia z krawężnikiem ostro zahamowalem i kraksa gotowa. Porozbijałem się dosyc bolenie ale najwazniejsze ze w całosci, bez zlaman pozbierałem sie z tej wywotki i mimo dotkliwego bólu kontynuowałem jazdę. Co prawda z jedną ręką ale udało mi sie przejechac calą zaplanowana 75 km. trasę. Poniżej kilka fotek z tej trasy.



W czasie omawianego treningu przejechalismy ze Stachem ok. 40 kilometrową częć maratonu do m. Sułów która prowadziła przez nastepujace miejscowosci: Domanowice, Kaszyce, Przedkowice, Osiek, Powidzko, Ruda Żmigrodzka, Raciąż, Dąbki, Niezgoda
i Łąki. W m. Niezgoda i Sułów robilismy postój na uzupełnienie płynów i zrobienie kilku fotek.



Po półgodzinnym postoju we wspomnianym Sułowie juz bezposrednio do Trzebnicy jechalismy przez następujace miejscowosci: Gruszeczka, Ujeździec, Mały i Wielki, Koczurki, Komorowo, Szczytkowice.
W swoich relacjach w sposób szczególowy wymieniam nazwy miejscowosci przez które prowadzi trasa przez nas przebyta, poniewaz moze sie znaleźć ktos kto miałby przyjemnoć przejechac sie opisywaną trasą a i dla mnie jest to swego rodzaju przypomnienie i pamiatka z trasy.
Na kwaterze w Trzebnicy dotarlismy ok. godz. 17.00, znów spacer po miescie, zakupy i reszta dnia i wieczór odpoczynek przed jutrzejszym wyjazdem na własciwą trase maratonu.
Na godzinę 19.00 organizatorzy zaplanowali odprawe i wreczanie numerów startowych, krótkie rozmowy z kolegami z innych miejscowosci z którymi spotykalimy sie juz kilkakrotnie na innych maratonach, Zenek Janiak przedstawil organizatorów z innych miast ( nie wszystkich - nie dojechali) wreczając pamiatkowe albumy oraz wspominal o szczegolnie niebezpiecznych miejscach na trasie.
Muszę tutaj sie przyznac ze dopiero w nocy zacząłem odczuwac skutki dziennej kraksy, wszysko mnie bolało i w pewnym momencie pomyslalem czy dam radę przejechac calą trase maratonu. Oczywiscie w telefonicznej rozmowie z domem do niczego sie nie przyznalem i tylko sam po cichu obawialem sie czy bede w stanie podniesc sie na start.

Ż Ą D Ł O S Z E R S Z E N I A 25.04.2009 GODZINA 9.08.

Na miejsce startu udalismy sie ze Stachem juz o godz. 8.30. Samopoczucie niespecjalne, ale honorowo wyjechalem, bo w końcu nie po to jechalem prawie 450km aby teraz rezygnowac. Jeszcze kilka fotek ze startu






i troche nadrabiając miną o godz. 9.08 w grupie ze Stachem wyruszylismy na trasę III Trzebnickiego Maratonu Rowerowego ŻĄDŁO SZERSZENIA.
Jeszcze kilka zdan o osobach które przedstawiłem na fotkach. Jestem tam z kolegą Andrzejem G. który wygrywał szereg maratonów nie tylko w Trzebnicy, z glównym "szerszeniem" maratonu - Zenkiem Janiakiem który organizowal cala imprezę, z Heńkiem Fortońskim z którym mam kolejna fotke z maratonu- szczególowo opisywałem znajomosc z Heniem przy okazji maratonu w Swinoujsciu - pozdrawiam CIE bardzo serdecznie, na fotce grupowej znajduje sie równiez Janek Ambroziak ( ostatni z prawej) o ktorym pozwolilem sobie napisac przy relacji ze Swinoujscia.
Teraz kilka zdan o samej trasie. Zgodnie z przewidywaniami zdolalem stachowi "dotrzymac" tempa tylko przez ok. 5 km. i reszta trasy juz samotnie gdzie "walczylem" nie tylko z przejmujacym wiatrem ale przede wszystkim z dosyc dotkliwym bolem ręki i całym prawym bokiem ciala. Zawziąlem sie jednak i calą silą woli postanowilem pokonac dystans i mimo bólu udalo mi sie tego dokonac.
Jak juz wyzej wspominalem do m. Sulow jechalem przez wymienione miejscowosci i dalej przez: Miłosławice, Swietoszyn, Milicz,Czarnogoździce, Wierzchowice, Krosnice
(punkt zywieniowy - 20 minut odpoczynku),Pierstnice, Zlotów, Cielętniki- doping dzieci dobrze ze mialem slodycze- mialy troche radosci, dalej przez Milonowice, Wegrow, Krakowiany, Bolescin, Piętno, Czuchów, Sędzice, Cerekwice i juz Trzebnica.
Od miejscowosci Cieletniki zaczęly sie górki i gdyby nie kontuzja to udaloby mi sie troche "podgonic" czasu, jednak tym razem jechałem ostatkiem sil i najwazniejsze ze dojechalem.
Dystans 130 km pokonalem w czasie 6godz. 40 minut i byl to trzeci wynik.......od konca. Dla mnie osobiscie byl to jednak sukces ze wogole dojechalem a bylo az 30 osob zdyskwalifikowanych z roznych przyczyn. Z kronikarskiego obowiazku wspomne ze byl to najliczniejszy maraton bo na starcie bylo zakwalifikowanych 560 uczestnikow i jest to swoisty rekord uczestnikow maratonow wogole.
Po przyjezdzie na mete tradycyjna grochowka, grill, rozmowy, rozmowy, rozmowy do poźnego wieczora.
Niestety nie bylo to moim udzialem gdyz najzwyczajniej w swiecie "padlem" na lożko i tylko zdazylem wziąsć prysznic, zjesc delikatną kolacje i spac.

TRZEBNICA 25.04.2009 zakończenie maratonu godz. 9.00
Zakończenie maratonu odbylo sie w trzebnickim domu kultury, byly podane oficjalne wyniki, gratulacje, wreczanie pucharkow przez wladze miasta i powiatu - oczywiscie z calym ceremonialem t.j podium, fotoreporterzy itd.
Na zakonczenie bylo jeszcze losowanie symbolicznych upominkow wsrod wszystkich uczestnikow maratonu - ja tez otzymalem symboliczny gadżet, a Stachu nawet wylosowal fajna kamizelke rowerowa.
Jeszcze kilka fotek z zakonczenia imprezy.





Okolo 11.00 Zenek Janiak podziekowal wszystkim uczestnikom, wspolpracownikom, sponsorom i zaprosil na rok przyszly i na nastepne maratony w ktorych i ja mam zamiar brac udzial no i moze z troche lepszym wynikiem.
Z goscinnego miasta Trzebnica wyruszylismy na rowerach spowrotem do Obornik Slaskich i stamtad o 12.50 pociagiem do Katowic, przesiadka na pociag do Lublina i ok 21.00 w Skarzysku.
I to by bylo na tyle.

1 komentarz:

Marcin Mazurkiewicz pisze...

pozdrawiam, ciekawie się czy ta ;)