sobota, 27 września 2008

VI - K O N E C K I - M A R A T O N - R O W E R O W Y 13 - 09 - 2008

VI K O N E C K I M A R A T O N R O W E R O W Y
Dziś kolejna relacja z blogu który nazwałem "Moje wyprawy rowerowe" Zacznę od usprawiedliwienia o moich zaległosciach które były spowodowane małą niedyspozycja zdrowotną a po częsci i jesiennym lenistwem ale juz dzisiaj sie "zawziąłem" i "jadę" z obecną relacją.
Wspomniany maraton odbył sie w dniu 13 września 2008 tradycyjnie od startu w Sielpi. Aura w tym dniu była wyjatkowo niesprzyjająca, było wrecz zimno i mroźno, ale co to dla nas wytrawnych cyklistów. Na "linię startu" ustawiła sie nas stała grupka znajomych których moze nie bede wymieniał ( ciekawych zapraszam na relację z poprzedniego roku) a sami zainteresowani napewno poznają sie na fotkach. Jakość zdjęć moze nie jest najlepsza za co przepraszam, ale cały czas sie uczę nowego aparatu
i mam nadzieje ze kolejne fotki bedą coraz lepsze.
Jeszcze tylko fotka z Małgosią ( pozdrawiam Cie Małgoś) i na trasę gdzie wyruszylismy ok. godz. 8.30 w kierunku Radoszyc. Na poczatku wrecz były trudności z jazdą ( przymrozek) ale za to w rekordowym czasie dojechalismy do Radoszyc na pierwszy tzw. punkt kontrolny.
Piszę tzw. punkt kontrolny tzn. ze trzeba było "podbić" karte startową w wyznaczonych przez organizatorów miejscowosciach aby przejechana trasa maratonu była wazna. Na fotce odbywa sie wspomniane"podbijanie" w kiosku ruchu w m. Radoszyce. Następny etap to kierunek Stąporków -spojrzenie na mapę i dalej na Smyków, Krasną
do Niekłań - znów podbijanie kart w sklepie i kilka fotek: Basia D. oraz moi koledzy z Życiowej wyprawy rowerowej:Świnoujscie - Skarzysko - Tomek B. oraz Bogdan S.
Kolejne zdjecie z Pawłem N. tez w Niekłaniu - na dowód Paweł pokazuje
karty startowe a obok Stachu Z. Po wyjeździe z Niekłania pogoda wyraźnie sie poprawiła także z dużą przyjemnością udaliśmy się w dalsza drogę przez Boków, Hucisko do Ruskiego Brodu gdzie znaleźlismy się już na terenie województwa mazowieckiego. Jeszcze kilka fotek po drodze gdzie na jednej z nich uwieczniłem lekarza naszej grupki rowerowej Jurka D. - pozdrawiam CIĘ p. Jerzy
Kolejna fotka przedstawia sympatyczną grupkę znajomych z Milanówka którzy juz kolejny raz z rzędu uczestniczą w wyprawach rowerowych na naszym terenie. Fajne jest że chce im sie przyjeżdżac taki kawał drogi aby uczestniczyc w "naszych" imprezach. Pozdrawiam Was w zwiazku z tym bardzo serdecznie i oczywiscie zapraszam ponownie.
Kolejny etap to Gowarczów gdzie kolejna przerwa i czas na odpoczynek z czego skorzystałem robiąc znów kilka fotek
Do w/w zdjecia pozwoliłem sobie zaprosic Krzycha Cz. ( po lewej ) dzięki któremu zacząłem swoją przygodę z rowerem i który równiez uczestniczył w opisywanym maratonie chociaz nie w naszej grupie - inny poziom ale tez fajnie ze chce mu się mimo nawału obowiazków znaleźć czas na swoja pasję. Pozdrawiam Cie Krzychu równiez bardzo serdecznie.
Kilka osób z naszej grupki tez postanowiło zrobić sobie zdjecie z Krzychem gdyz nie co dzień jest okazja do jazdy z "mistrzem" Tak Krzysztof uwazam ze dla nas jesteś mistrzem i nigdy nie bedziemy w stanie dorównać Twojej pasji.
Dobrze, dosyć pochwał więc powrót do rzeczywistości i w dalszą drogę. Pogoda znów się popsuła ale co to dla nas - z Gowarczowa skręcilismy w kierunku Petrykóz i dalej juz na Sielpię jechaliśmy przez Białaczów,
gdzie Paweł coś tam szuka w sakwie, przez Bedlno do Dęby - ostatni
postój i fotki z podbiciem kart w sklepie, Sokołów, skąd po kilku kilometrach na mecie maratonu w Osrodku Dzieci i Młodziezy w Sielpi
z obowiazkowa fotką:
W dzisiejszym dniu na samym maratonie przejechalismy 130 km co jest osobiscie dla mnie swoistym rekordem, gdyz dodatkowo pokonałem trase z Końskich do Sielpi i jeszcze wieczorem pokonalismy z Pawłem N. trasę z Sielpi do Skarżyska. W sumie w dzisiejszym dniu przejechalismy
z Pawłem ok. 190 km i stad ten rekord.
Wieczorem jeszcze było planowane ognisko, a w niedziele uroczyste zakonczenie maratonu ale niestety nie mogłem niestety w tym uczestniczyc. Organizatorzy stanęli jednak na wysokosci zadania bo razem z Pawłem otrzymalismy juz wieczorem dyplom i medal - dzieki.
To juz koniec relacji a następną planuję juz jutro i bedzie to sprawozdanie z Maratonu rowerowego im. Olka Czapnika w Świnoujsciu na którym byłem ze St. Z. w dniu 20.09.2008.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Toś, Mirku mi przysłodził ;)
Mimo braków w treningu, jakoś zachowałem resztki formy i najdłuższy dystans udało mi się przejechać w przyzwoitym tempie. Najważniejsze jednak, że mogłem spotkać się z Wami i pośmigać w grupie na rowerze.
Korzystając z okazji, tą drogą pozdrawiam wszystkich uczestników Koneckiego Rajdu Rowerowego.

MIRBAK pisze...

Dzięki za komentarz i pozdrowienia-śmiganie z Toba to prawdziwa przyjemnośćź, zreszta nie raz to podkreslam. Pozdrawiam.