Dziś przedstawiam relację z kolejnej z numerem 12 relacji p.t. Moje wyprawy
rowerowe" . Dosyc długa przerwa w relacjach nie była spowodowana " zawieszeniem" moich wypraw, lecz nie wyjezdzałem na nowe trasy a po prostu na te które opisałem już wcześniej.
W tytule mojego blogu określenie "piękno ziemi świętokrzyskiej" uzupełniam w tym przypadku o ziemię mazowiecką, gdyz moja wyprawa odbyła sie własnie tam, a konkretnie do m. Wierzbica. Ponizej kilka zdań z wikipedii o tej miejscowości które mnie osobiście zainteresowały.
Wierzbica – wieś (właściwie osiedle przemysłowe) w Polsce położona w województwie mazowieckim, w powiecie radomskim, w gminie Wierzbica. W latach 1469-1863 miasto.
W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa radomskiego.
Miejscowość jest siedzibą gminy WierzbicaPierwsze wzmianki o włości możnowładczej komesa Ottona i jego brata Krystyna pochodzą z XII wieku. Właściciele dobra te przepisali klasztorowi cysterskiemu w Wąchocku i w ich posiadaniu do kasaty klasztoru do końca XVIII wieku. Przed 1227 osada otrzymała przywilej na cotygodniowe targi i przed 1414 rokiem lokowano tu miasto. W 1469 Wierzbica otrzymuje prawo magdeburskie od króla Kazimierz Jagiellończyk. Miasto cysterskie rozwijało się prężnie i w pewnym okresie miasto przewyższało nawet liczbą mieszkańców sąsiedni Radom i Iłżę.
Po upadku powstania styczniowego w 1870 Wierzbica utraciła prawa miejskie, a po pożarach w 1873 i 1904 znacznie podupadła. W XIX wieku powstały tu garbarnia, olejarnia, wiatrak i piece do wypalania wapna. Wierzbica nie odzyskała praw miejskich, a z dawnego miasta pozostał charakterystyczny trójkątny rynek.
W okresie po II wojnie światowej w latach 1952-1955 powstała tu Cementownia Przyjaźń w oparciu o miejscowe kopalnie wapienia i radziecką technologię. W 1991 właścicielem cementowni został koncern Lafarge, który 12 października 1997 wygasił piece. W 2008 roku powstał plan ponownego uruchomienia cementowni, a miejscowe złoża margla szacowane są jako jedne z największych w Polsce. Po wojnie działały tu też Zakłady Azbestowe zamknięte z uwagi na szkodliwość dla ludzi i środowiska. Wobec odkrycia kopalni krzemienia pasiastego z okresu mezolitu istnieją plany otwarcia rezerwatu geologicznego.
W latach 1975-1998 miejscowość należała administracyjnie do województwa radomskiego.
Miejscowość jest siedzibą gminy WierzbicaPierwsze wzmianki o włości możnowładczej komesa Ottona i jego brata Krystyna pochodzą z XII wieku. Właściciele dobra te przepisali klasztorowi cysterskiemu w Wąchocku i w ich posiadaniu do kasaty klasztoru do końca XVIII wieku. Przed 1227 osada otrzymała przywilej na cotygodniowe targi i przed 1414 rokiem lokowano tu miasto. W 1469 Wierzbica otrzymuje prawo magdeburskie od króla Kazimierz Jagiellończyk. Miasto cysterskie rozwijało się prężnie i w pewnym okresie miasto przewyższało nawet liczbą mieszkańców sąsiedni Radom i Iłżę.
Po upadku powstania styczniowego w 1870 Wierzbica utraciła prawa miejskie, a po pożarach w 1873 i 1904 znacznie podupadła. W XIX wieku powstały tu garbarnia, olejarnia, wiatrak i piece do wypalania wapna. Wierzbica nie odzyskała praw miejskich, a z dawnego miasta pozostał charakterystyczny trójkątny rynek.
W okresie po II wojnie światowej w latach 1952-1955 powstała tu Cementownia Przyjaźń w oparciu o miejscowe kopalnie wapienia i radziecką technologię. W 1991 właścicielem cementowni został koncern Lafarge, który 12 października 1997 wygasił piece. W 2008 roku powstał plan ponownego uruchomienia cementowni, a miejscowe złoża margla szacowane są jako jedne z największych w Polsce. Po wojnie działały tu też Zakłady Azbestowe zamknięte z uwagi na szkodliwość dla ludzi i środowiska. Wobec odkrycia kopalni krzemienia pasiastego z okresu mezolitu istnieją plany otwarcia rezerwatu geologicznego.
Tyle wikipedia a teraz moja relacja.
Wyjechałem ze Stachem Z. w dniu 15.08.2008 o godz. 14.30 trasa przez Lipowe Pole, Świerczek na Kierz Niedźwiedzi - na zdjeciu pod tablicą kierunkową
Następnie na skrzyżowaniu z drogą "szydłowiecką" w Kierzu pojechalismy w prawo na Zbijów gdzie pod tablicą z granica województwa znów pozwoliłem sobie na fotkę aby upamietnic moment przekroczenia granicy......województwa.
W kolejnych relacjach będe starał sie zamieszczac trochę wiecej fotek, gdyz wreszcie zdobyłem się na nowy aparat, chociaz jak widac jakość tych zdjęc nie jest najlepsza, ale ucze się i moze następne bedą juz lepsze
W samym Zbijowie kolejne skrzyżowanie i znów fotka - tym razem Stachu pod drogowskazem z kierunkiem jazdy do samej Wierzbicy.
Po drodze minęlismy jeszcze m. Mirów ( kolejne skrzyzowanie przez które trzeba przejechać prosto )
Teraz jeszcze tylko 7km. i po minięciu Koloni Wierzbica ( piekne dacze - kurde chciałoby sie w takiej mieszkac - fotke zepsułem ale moze jeszcze zamieszczę) znaleźliśmy sie w samej Wierzbicy. Chciałoby sie pospacerowac po tej ładnej miejscowosci ale musiała wystarczyc informacja z wikipedii, gdyz zaczęło sie chmurzyc i trzeba było "spylać" w drogę powrotną.
Jeszcze tylko fotka ruin byłej cementowni i juz znaleźliśmy sie po przejechaniu ok 4km. przez Lipienice w m. Jastrząb.
Pokiwałem znajomemu na nastawni kolejowej przy przejeździe i dalej w szybkim tempie do Szydłowca.
W samym Szydłowcu mimo obawy "deszczowej" zrobilismy przerwę u znajomego, który posiada sympatyczny barek i dla zareklamowania powyzszego zgodnie z umową kolejna fotka. Pozdrawiam Cię Panie Marek.
Wspomnę jeszcze ze na miejscu mozna zorganizowac grill i inne atrakcje za naprawde przyzwoitą cenę. Jeszcze informacja ze wymieniony lokalik znajduje sie przy wyjeździe z Szydłowca w kierunku m. Majdów
gdzie po ok. 30 minutach odpoczynku i rozmowie z włascicielem, pojechalismy opisywaną wczesniej przeze mnie trasą w tym własnie kierunku.
Pierwotnie planowalismy jechac w kierunku Góry Skarbowej ale pogoda zdecydowanie sie zepsuła i juz w dosyc szybkim tempie dojechaliśmy przez las do Baraku i tutaj zaryzykowalismy jazde drogą Nr 7 ( pobocze dosyc szerokie ale mimo wszystko nie polecam ) dojechalismy do wspominanej ul. Turystycznej, przez E7 do Rycerskiej, Kopernika, Rejowską i po przejechaniu w sumie ok. 66 km. do domu. Na szczęscie udało sie zdazyc przed deszczem i musze tu sie przyznac ze mielismy troche szczęscia bo w chwili gdy wjezdzałem na swoje 9 pietro rozpadał sie taki deszcz ze pewnie nic suchego by na nas nie zostało gdyby tak jeszcze z 10 minut jechac.
I to by było na tyle. Nastepna relacja jak nic nie wypadnie będzie z maratonu na który wybieram sie ze Stachem do Gorzowa Wielkopolskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz