21 KWIECIEŃ 2012 S O B O T A SKARŻYSKO KAMIENNA - CZARNIECKA GÓRA - NIEKŁAŃ - SZYDŁOWIEC
Relację kwietniowo-majowych wypraw zacznę od wyjazdu (po prawie miesięcznej przerwie) który był połączony z pobytem na basenie
w Czarnieckej Górze i na który tym razem wybrałem sie z wypróbowanym kolegą i towarzyszem moich wypraw STACHEM ZIEIŃSKIM.
Wyjazd rozpoczęliśmy w sposób tradycyjny spod bloku przy Żeromskiego 43 o godz. 10.30 trasą do Bliżyna niejednokrotnie opisywaną ( bokami ul. Pnurego, przez Brzescie) i dalej przez Drożdżów, Zbrojów, Sorbin Nowki ( skrót pod górke ale fajny) do Świerczowa, Pardołowa a następnie przez Stąporków gdzieś po ok. 2 godz. "wylądowaliśmy" w Czarnieckiej Górze gdzie w Uzdrowisku rehabilitacyjnym znajduje się wspomniany basen, pobyt w którym był celem naszej dzisiejszej wyprawy. Wstęp na basen jest ogólnodostępny tylko do sauny trzeba się wcześniej zapisać. Polecam zawsze ten basen wszystkim znajomym chociażby dlatego ze woda nie jest chlorowana a ozonowana ( może dlatego że to Uzdrowisko?), oprócz sauny są jeszcze bicze wodne i jaccuzzi. Atutem jest też fakt który jest warty podkreślenia, że nie ma tak dużo ludzi, jest sympatyczna "obsługa" i ratownik nie gwiżdże na pływających ludzi.
Pływanie i relaks zajęło nam ze Stachem czas ok 1,5 godz. i po małym posiłku zmieniliśmy plany odnośnie powrotu i postanowiliśmy zwiększyć dystans dzisiejszej wyprawy i ze Stąporkowa "odbiliśmy" w kierunku m. Niekłań.
W pewnym momencie zaczęliśmy żałować tej decyzji bo zaczął padać ulewny rzęsisty deszcz ale co to dla nas wytrawnych cyklistów. W znakomitych humorach postanowiliśmy przeczekać i chyba przez wrodzony optymizm STACHA po kilku minutach deszcz przestał i ruszyliśmy dalej.
W drodze do Szydłowca przejeżdżaliśmy obok sławnego już chyba w Polsce "PIEKIEŁKA"http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/20590,nieklan-wielki-pieklo-pod-nieklaniem.html z mocnym postanowieniem powtórnego przyjazdu o czym napisze w jednym z kolejnych postów.
Do Szydłowca dotarliśmy ok. 16.30 i jak to już się stało swoistą "tradycją" - obowiązkowy postój w cukierni przy szydłowieckim rynku na ....smaczne lody.
Powrót do domu tez odbyliśmy "stałą" trasą przez Sadek, Kierz Niedźwiedzi, Śierczek i "już" ok 18.00 byliśmy spowrotem po przejechaniu .......79 km. Piszę z kropkami bo sam nie spodziewałem się takich cyferek ale licznik nie kłamie i był to pierszy taki dystans w tym roku. Żałowałem tylko ze nie wziąłem aparatu ale przy następnej relacji już to uczyniłem i to już na drugi dzień.
22 kWIECIEŃ 2012 NIEDZIELA SKARŻYSKO KAMIENNA - CHLEWISKA - SZYDŁOWIEC - SKARŻYSKO
W dniu dzisiejszym w trzyosobowej grupie wyjechaliśmy na zaplanowany od kilku lat wyjazd do Muzeum Techniki w m. Chlewiska. W wielu postach pisałem o pobycie w tej miejscowości, mają tam fajny zalew i wspomniane muzeum tylko nigdy jakoś nie pasowało pozostac dłuzej na zwiedzanie.
Nasza grupka to wspomniany Stachu Z, Tomek B. ( tez czasami z nami "się łapie" i moja skromna osoba - tym razem aparatu nie zapomniałem i po obiedzie ok. 13.15 wystartowaliśmy w drogę.
Trasa tez niektórym znana - obok działek do drogi E-&, zjechalismy z góry na Pogorzałym do ul. Turystycznej i obok Góry Skarbowej, droga "majdowską" przez Budki, Aleksandrów po ok. 1,5 godz. znaleźliśmy się na miejscu.
Poniżej relacja fotograficzna.
Ten samochód też pewnie skądś znamy? prawda? Ciekawostką tego muzeum na skalę europejską jest fakt,że WIELKI PIEC do wytopu rudy był "opalany" węglem drzewnym który w XIX w. kiedy huta była czynna był bardzo drogi. Ciekawostką jest tez fakt ze hutę zamknęli dopiero Niemcy w 1940 roku. Polecam zwiedzanie tego obiektu ze względu na jeszcze jeden fakt. "Kustoszem" i przewodnikiem w tym muzeum jest 80 kilku letni Pan Stanisław który z taka pasja i swadą oprowadza wycieczki "dorzucajac" sporo ciekawostek których napewno nie znajdziemy w najbardziej dokładnych przewodnikach.
Czasu spędzonego przy zwiedzaniu Muzeum napewno nie można zaliczyć do straconego i polecam to wszystkim znajomym.
W drogę powrotna nie jechaliśmy ta samą drogą tylko główna drogą przez Pawłów do Szydłowca skad już "bokami" opisanymi w poprzednim poscie o godz. 18.30 zakończyliśmy po przejechaniu 54 km.
Jak coniektórzy pewnie zauważyli moje WYPRAWY nie polegają tylko na "zaliczaniu" kolejnych kilometrów a mają charakter chociaż troszeczkę poznawczy o czym wspominam nawet w tytule tego bloga.
Dziękuje kolegom Stachowi i Tomkowi za towarzystwo i zapraszam do kolejnych wyjazdów nie tylko WAS Panowie.
5 maja 2012 sobota SUCHEDNIÓW - SIERADOWICE
Kolejny wyjazd na który wybrałem się moim "stalowym rumakiem" na dwóch kółkach miał miejsce w sobotę 5 maja z Suchedniowa. Całą rodzinką wybraliśmy się da "daczę" mojej teściowej a ja po "wypakowaniu" sprzętu
i przebraniu nie zwlekając wystartowałem o godz. 9.55 na kolejną wyprawę tym razem do m.Sieradowice - w samym sercu gór świętokrzyskich. Samotny wyjazd rozpocząłem od przejazdu przez Sieradowicki Park Krajobrazowy. Nie darmo nosi on taką nazwę ze względu na niezaprzeczalne walory widokowe. Kilka fotek napewno nie odda tego klimatu - trzeba tutaj po prostu być.
Musze dodać ze jazda przez las jest bardzo spokojna po dosyć dobrej drodze szutrowej dojechałem do m. Bronkowice skąd bocznymi drogami z asfaltem "wylądowałem" w Sieradowicach. Jest to miejscowość gdzie mieszka kuzynka żony i po wypiciu "szybkiej" kawy udałem się w drogę powrotną.
Droga powrotna była bardzo "szybka" ze względu na to ze zrobiło się pochmurno a jak wiadomo jazda rowerem w deszczu nie należy do przyjemnych. Miałem trochę szczęścia - deszcz mnie "nie złapał" - przez wspomniana m.Leśna, dojechałem do głównej trasy Bodzentyn - Suchedniów przez Góre Św. Barbary ( opisywałem tez jazdę tą trasa wcześniej ), Michniów i ok. 16.30 spowrotem w Suchedniowie po przejechaniu 42 km. zakończyłem dzisiejszy wyjazd.
9 maja 2012 środa SKARŻYSKO - MROCZKÓW - SKARŻYSKO
Na kolejny wyjazd wybrałem się na trasę do miejscowości jak w tytule na którą już dawno namawiałem kolegę Stacha tylko jakoś nie było okazji. Wyjechałem nietypowo w środku tygodnia i samotnie ale za to przy pięknej słonecznej pogodzie o godz. 15.45 spod bloku do trasy E7 obok działek i z góry "pogorzelskiej" do ulicy Turystycznej na Pogorzałym obok Góry Skarbowej
( jest tam wspomniany niedawno cmentarz partyzancki) do drogi "majdowskiej" która dojechałem do tej miejscowości. W Majdowie krótki postój "na picie" i dalej do Ciechostowic. Tutaj musiałem już "podpytać" miejscowych o droge przez las do celu mojej dzisiejszej wyprawy czyli Mroczkowa. Wiedziałem tez ze droga przez las prowadzi przez rezerwat przyrody.
Jak widać powyżej dobrze trafiłem - jazda ok 3,5 km przez Rezerwat i jeszcze chwila zadumy przed tablica pamiątkowa - poniżej:
Musze zaznaczyć ze w okolicach gdzie mieszkam jest bardzo dużo takich ......śladów pamięci z przeszłości. W jednym z postów-LINK ponizej http://mirbak51.blogspot.com/2010_04_01_archive.html
opisywałem trasę NA Wykus gdzie znajduje się "podobny ślad".
W Mroczkowie znalazłem sie ok. 17.30 - znajduje się tutaj godna obejrzenia kapliczka na szlaku architektury drewnianej.
W drogę powrotna jechałem do m.Bliżyn główna drogą Nr 42 ale zaraz za ta miejscowością skręciłem na drogę boczną przez Brzeście dojechałem do ul. Ponurego ( po roztopach cięzko sie tedy jedzie) i dalej przez Zachodnie do al. Niepodległosci- obok Lidla do Spornej i do domu pod blok gdzie "znalazłem sie o godz. 19.00 po przejechaniu 38km. Trasa fajna, przy pieknej słonecznej pogodzie - szkoda ze "samotna" ale tak sie składa ze mój kolega Stachu nie zawsze może ze mną jechać a inni znajomi? - są tylko deklaracje.
Miesiąc maj był "bogaty" w wyjazdy - było ich w sumie jeszcze całe OSIEM z czego Rajd Zakładowy PKP już opisywałem w jednym z poprzednich postów. CDN.
11 maja 2012 piątek SKARŻYSKO - TRĘBOWIEC - MIRZEC WĄCHOCK - SKARŻYSKO
Piękny początek maja spowodował że intensywnie "rozkręcam" sezon rowerowy 2012 i stąd po dwóch dniach przerwy kolejny wyjazd na trasę jak powyżej.
Wyjechałem w tradycyjnym składzie tj. ze Stachem Z. który jak już niejednokrotnie wspominałem jest wypróbowanym towarzyszem moich "wypraw" Wymieniona trasa na pewno nie była wyprawą a sympatyczna przejażdżka przy pięknej popołudniowej pogodzie - słoneczko wręcz "letnio" delikatnie prażyło i jazda była czystą przyjemnością. Trochę tylko szkoda ze wśród tylu moich sympatycznych znajomych i przyjaciół "rowerowch" wyjazdy kończą się na ....deklaracjach a w rzeczywistości tylko ja ze Stachem jakoś potrafimy się zmobilizować do jazdy. Takie "eskapady" trzeba chyba po prostu LUBIEĆ.
Wyjechaliśmy na trasę o godz. 14.40 tym razem "spod bloku" Stacha ( wspominałem kiedyś że jesteśmy sąsiadami" - dzielą nas dwa wieżowce) ulicami Sokolą, Rejowską, Kopernika na Lipowe Pole skąd przez Świerczek, Kierz Niedźwiedzi, Zbijów Duży i Mały i przez las do m. Trębowiec.
Jest to jedna z moich ulubionych tras rowerowych wokół Skarżyska zwłaszcza bardzo fajna jest 6 km. droga przez las ze Zbijowa Małego do Trebowca. Tym razem jednak trochę się przeliczyłem z tą pochwałą trasy, ponieważ przez zimę podczas "wywózki drzewa" samochody tak zniszczyły piękną leśna drogę, że nie bardzo dało się jechać, a miejscami nawet prowadziliśmy rowery.
Z Trębowca już bez przeszkód drogą publiczną Radom - Starachowice przez Mirzec dojechaliśmy do Wąchocka gdzie nad nowowybudowanym zalewem zrobiliśmy przerwę na uzupełnienie płynów i kanapki.
Jak widać na fotkach powyżej ładne jest otoczenie zalewu w Wąchocku. Wokół zalewu jest bardzo fajnie zrobiona ścieżka rowerowa którą polecam znajomym i sam niejednokrotnie lubię się nią przejechać z odpoczynkiem na stylowych ławeczkach.
W drogę powrotną z sympatycznego Wąchocka wracaliśmy przez Marcinków, Majków i juz ulicami miasta: 3 Maja, 1 Maja, przez wiadukt nad torami PKP ul. Piłsudskiego , al. Niepodległości do Spornej i "już" o godz. 18.45 po przejechaniu 47 km znaleźliśmy się ze Stachem pod "moim" blokiem kończąc wyjazd.
Trasa znana, bardzo lubiana i sympatyczna - POLECAM .
23 maja 2012 Środa SKARŻYSKO - BLIZYN - BARAK - ŚWIERCZEK - KOSCIELNE - SKARZYSKO
Kolejny wyjazd w tym sezonie - tym razem samotny rozpocząłem o godz. 15.40 - tez w godzinach "po pracy" od przejazdu do m. Bliżyn tym razem główną drogą krajową Nr 42 Skarżysko - Końskie. Przeważnie to w tym kierunku jeżdżę "bokami" ulicą Ponurego, obok pomnika "Na Brzasku" ale z doświadczenia poprzedniego wyjazdu przez las do Trebowca zrezygnowałem gdyz tez było kawałek przez las i .....zrezygnowałem. Niejednokrotnie w moich postach podkreslam ze jak tylko jestem w stanie to unikam jazdy po główniejszych drogach z przyczyn .....bezpieczeństwa. Miałem kilka nieprzyjemnych incydentów z "kierowcami" którzy traktują rowerzystów jak "zło konieczne" i jak nie muszę to wybieram boczne drogi.
W tym przypadku przynajmniej do Bliżyna droga ma "spore" pobocze i zaryzykowałem ale juz z Bliżyna "na Ubyszów" i dalej do Baraku jechało mi się całkiem przyzwoicie. Trasa bardzo ładna i malownicza już przeze mnie opisywana więc odsyłam zainteresowanych do obejrzenia relacji z fotkami do poprzednich postów - patrz Archiwum.
Na Baraku krótki postój na tradycyjne kanapki i uzupełnienie płynów i tylko może info że wspomniany Barak to zajazd przy trasie E-7 gdzie jest fajne zadaszenie z ławkami, miejscem na grill i fajnym otoczeniem lasu. Bardzo tutaj lubię robić "popas"
Z Baraku już przez las - tym razem tylko minimalnie "rozjeżdżoną" drogą leśną ( 3 km. dało się przejechać) dojechałem do lokalnej drogi Szydłowiec - Kierz Niedźwiedzi gdzie skręciłem w kierunku m. Świerczek i Skarżyska Kościelnego. Bez zatrzymania minąłem tą miejscowość gdzie mam sporo sympatycznych znajomych - pozdrawiam kolegów Piętaków, Szymona, Leona, Jurka oraz koleżankę Basię i Kasię.
Z Kościelnego wjechałem do Kamiennej na wspomnianą już w poprzednim poście ul. 1 Maja i do domu przez wiadukt na Piłsudskiego, Niepodległości, Sporną pod blok na Żeromskiego.
W czasie opisanego popołudnia przejechałem 46 km i o godz. 19.15 zakończyłem eskapadę.
To by było narazie na tyle. Kolejny wyjazd w tym sezonie już opisywałem w poście p.t. X Rajd Zakładowy PKP PLK w Archiwum Bloga CZERWIEC 2012
Następny post będzie opisaniem wyjazdów rowerowych z sympatycznymi kolegami z Połańca którzy byli w Skarżysku w dniach 25-27.05. 2012 w ramach rewizyty kiedy to ja miałem przyjemność być goszczonym przez nich na pięknej ziemi staszowskiej.
Relację kwietniowo-majowych wypraw zacznę od wyjazdu (po prawie miesięcznej przerwie) który był połączony z pobytem na basenie
w Czarnieckej Górze i na który tym razem wybrałem sie z wypróbowanym kolegą i towarzyszem moich wypraw STACHEM ZIEIŃSKIM.
Wyjazd rozpoczęliśmy w sposób tradycyjny spod bloku przy Żeromskiego 43 o godz. 10.30 trasą do Bliżyna niejednokrotnie opisywaną ( bokami ul. Pnurego, przez Brzescie) i dalej przez Drożdżów, Zbrojów, Sorbin Nowki ( skrót pod górke ale fajny) do Świerczowa, Pardołowa a następnie przez Stąporków gdzieś po ok. 2 godz. "wylądowaliśmy" w Czarnieckiej Górze gdzie w Uzdrowisku rehabilitacyjnym znajduje się wspomniany basen, pobyt w którym był celem naszej dzisiejszej wyprawy. Wstęp na basen jest ogólnodostępny tylko do sauny trzeba się wcześniej zapisać. Polecam zawsze ten basen wszystkim znajomym chociażby dlatego ze woda nie jest chlorowana a ozonowana ( może dlatego że to Uzdrowisko?), oprócz sauny są jeszcze bicze wodne i jaccuzzi. Atutem jest też fakt który jest warty podkreślenia, że nie ma tak dużo ludzi, jest sympatyczna "obsługa" i ratownik nie gwiżdże na pływających ludzi.
Pływanie i relaks zajęło nam ze Stachem czas ok 1,5 godz. i po małym posiłku zmieniliśmy plany odnośnie powrotu i postanowiliśmy zwiększyć dystans dzisiejszej wyprawy i ze Stąporkowa "odbiliśmy" w kierunku m. Niekłań.
W pewnym momencie zaczęliśmy żałować tej decyzji bo zaczął padać ulewny rzęsisty deszcz ale co to dla nas wytrawnych cyklistów. W znakomitych humorach postanowiliśmy przeczekać i chyba przez wrodzony optymizm STACHA po kilku minutach deszcz przestał i ruszyliśmy dalej.
W drodze do Szydłowca przejeżdżaliśmy obok sławnego już chyba w Polsce "PIEKIEŁKA"http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/20590,nieklan-wielki-pieklo-pod-nieklaniem.html z mocnym postanowieniem powtórnego przyjazdu o czym napisze w jednym z kolejnych postów.
Do Szydłowca dotarliśmy ok. 16.30 i jak to już się stało swoistą "tradycją" - obowiązkowy postój w cukierni przy szydłowieckim rynku na ....smaczne lody.
Powrót do domu tez odbyliśmy "stałą" trasą przez Sadek, Kierz Niedźwiedzi, Śierczek i "już" ok 18.00 byliśmy spowrotem po przejechaniu .......79 km. Piszę z kropkami bo sam nie spodziewałem się takich cyferek ale licznik nie kłamie i był to pierszy taki dystans w tym roku. Żałowałem tylko ze nie wziąłem aparatu ale przy następnej relacji już to uczyniłem i to już na drugi dzień.
22 kWIECIEŃ 2012 NIEDZIELA SKARŻYSKO KAMIENNA - CHLEWISKA - SZYDŁOWIEC - SKARŻYSKO
W dniu dzisiejszym w trzyosobowej grupie wyjechaliśmy na zaplanowany od kilku lat wyjazd do Muzeum Techniki w m. Chlewiska. W wielu postach pisałem o pobycie w tej miejscowości, mają tam fajny zalew i wspomniane muzeum tylko nigdy jakoś nie pasowało pozostac dłuzej na zwiedzanie.
Nasza grupka to wspomniany Stachu Z, Tomek B. ( tez czasami z nami "się łapie" i moja skromna osoba - tym razem aparatu nie zapomniałem i po obiedzie ok. 13.15 wystartowaliśmy w drogę.
Trasa tez niektórym znana - obok działek do drogi E-&, zjechalismy z góry na Pogorzałym do ul. Turystycznej i obok Góry Skarbowej, droga "majdowską" przez Budki, Aleksandrów po ok. 1,5 godz. znaleźliśmy się na miejscu.
Poniżej relacja fotograficzna.
Stachu Z. - czeka na Tomka - poniżej |
Nowy sklep LIDL a ponizej dawny "Dom Dziecka" - ciekawe czy kojarzy ktos gdzie to jest? |
To już E-7 Jechaliśmy oczywiście "bokiem" |
Góra pogorzelska i zjazd do ul. Turystycznej |
Poważni CYKLIŚCI |
CMENTARZ PARTYZANCKI NA GÓRZE SKARBOWEJ |
NASZA TRÓJCA i dalsza trasa do drogi "majdowskiej" |
Dodaj napis |
Znów wycinka - szkoda tego lasu |
Moja ulubiona trasa - droga "majdowska" do Szydłowca |
Takie BUDKI II tez mijaliśmy w drodze do Chlewisk |
W MUZEUM TECHNIKI - zaczelismy od starych motocykkli |
http://www.chlewiska.pl/gallery/muzeum-techniki.html |
Jeden z eksponatów Muzeum - powyżej LINK |
Ponizej jeszcze kilka eksponatów "motoryzacyjnych" |
Ten samochód też pewnie skądś znamy? prawda? Ciekawostką tego muzeum na skalę europejską jest fakt,że WIELKI PIEC do wytopu rudy był "opalany" węglem drzewnym który w XIX w. kiedy huta była czynna był bardzo drogi. Ciekawostką jest tez fakt ze hutę zamknęli dopiero Niemcy w 1940 roku. Polecam zwiedzanie tego obiektu ze względu na jeszcze jeden fakt. "Kustoszem" i przewodnikiem w tym muzeum jest 80 kilku letni Pan Stanisław który z taka pasja i swadą oprowadza wycieczki "dorzucajac" sporo ciekawostek których napewno nie znajdziemy w najbardziej dokładnych przewodnikach.
Czasu spędzonego przy zwiedzaniu Muzeum napewno nie można zaliczyć do straconego i polecam to wszystkim znajomym.
W drogę powrotna nie jechaliśmy ta samą drogą tylko główna drogą przez Pawłów do Szydłowca skad już "bokami" opisanymi w poprzednim poscie o godz. 18.30 zakończyliśmy po przejechaniu 54 km.
Jak coniektórzy pewnie zauważyli moje WYPRAWY nie polegają tylko na "zaliczaniu" kolejnych kilometrów a mają charakter chociaż troszeczkę poznawczy o czym wspominam nawet w tytule tego bloga.
Dziękuje kolegom Stachowi i Tomkowi za towarzystwo i zapraszam do kolejnych wyjazdów nie tylko WAS Panowie.
5 maja 2012 sobota SUCHEDNIÓW - SIERADOWICE
Kolejny wyjazd na który wybrałem się moim "stalowym rumakiem" na dwóch kółkach miał miejsce w sobotę 5 maja z Suchedniowa. Całą rodzinką wybraliśmy się da "daczę" mojej teściowej a ja po "wypakowaniu" sprzętu
i przebraniu nie zwlekając wystartowałem o godz. 9.55 na kolejną wyprawę tym razem do m.Sieradowice - w samym sercu gór świętokrzyskich. Samotny wyjazd rozpocząłem od przejazdu przez Sieradowicki Park Krajobrazowy. Nie darmo nosi on taką nazwę ze względu na niezaprzeczalne walory widokowe. Kilka fotek napewno nie odda tego klimatu - trzeba tutaj po prostu być.
Musze dodać ze jazda przez las jest bardzo spokojna po dosyć dobrej drodze szutrowej dojechałem do m. Bronkowice skąd bocznymi drogami z asfaltem "wylądowałem" w Sieradowicach. Jest to miejscowość gdzie mieszka kuzynka żony i po wypiciu "szybkiej" kawy udałem się w drogę powrotną.
To już w drodze powrotnej - droga w kierunku m.Lesna - uciekałem bo zbierało sie na deszcz |
Droga powrotna była bardzo "szybka" ze względu na to ze zrobiło się pochmurno a jak wiadomo jazda rowerem w deszczu nie należy do przyjemnych. Miałem trochę szczęścia - deszcz mnie "nie złapał" - przez wspomniana m.Leśna, dojechałem do głównej trasy Bodzentyn - Suchedniów przez Góre Św. Barbary ( opisywałem tez jazdę tą trasa wcześniej ), Michniów i ok. 16.30 spowrotem w Suchedniowie po przejechaniu 42 km. zakończyłem dzisiejszy wyjazd.
9 maja 2012 środa SKARŻYSKO - MROCZKÓW - SKARŻYSKO
Na kolejny wyjazd wybrałem się na trasę do miejscowości jak w tytule na którą już dawno namawiałem kolegę Stacha tylko jakoś nie było okazji. Wyjechałem nietypowo w środku tygodnia i samotnie ale za to przy pięknej słonecznej pogodzie o godz. 15.45 spod bloku do trasy E7 obok działek i z góry "pogorzelskiej" do ulicy Turystycznej na Pogorzałym obok Góry Skarbowej
( jest tam wspomniany niedawno cmentarz partyzancki) do drogi "majdowskiej" która dojechałem do tej miejscowości. W Majdowie krótki postój "na picie" i dalej do Ciechostowic. Tutaj musiałem już "podpytać" miejscowych o droge przez las do celu mojej dzisiejszej wyprawy czyli Mroczkowa. Wiedziałem tez ze droga przez las prowadzi przez rezerwat przyrody.
Jak widać powyżej dobrze trafiłem - jazda ok 3,5 km przez Rezerwat i jeszcze chwila zadumy przed tablica pamiątkowa - poniżej:
Musze zaznaczyć ze w okolicach gdzie mieszkam jest bardzo dużo takich ......śladów pamięci z przeszłości. W jednym z postów-LINK ponizej http://mirbak51.blogspot.com/2010_04_01_archive.html
opisywałem trasę NA Wykus gdzie znajduje się "podobny ślad".
W Mroczkowie znalazłem sie ok. 17.30 - znajduje się tutaj godna obejrzenia kapliczka na szlaku architektury drewnianej.
Takie ładne domy tez tam się znajdują |
W drogę powrotna jechałem do m.Bliżyn główna drogą Nr 42 ale zaraz za ta miejscowością skręciłem na drogę boczną przez Brzeście dojechałem do ul. Ponurego ( po roztopach cięzko sie tedy jedzie) i dalej przez Zachodnie do al. Niepodległosci- obok Lidla do Spornej i do domu pod blok gdzie "znalazłem sie o godz. 19.00 po przejechaniu 38km. Trasa fajna, przy pieknej słonecznej pogodzie - szkoda ze "samotna" ale tak sie składa ze mój kolega Stachu nie zawsze może ze mną jechać a inni znajomi? - są tylko deklaracje.
Miesiąc maj był "bogaty" w wyjazdy - było ich w sumie jeszcze całe OSIEM z czego Rajd Zakładowy PKP już opisywałem w jednym z poprzednich postów. CDN.
11 maja 2012 piątek SKARŻYSKO - TRĘBOWIEC - MIRZEC WĄCHOCK - SKARŻYSKO
Piękny początek maja spowodował że intensywnie "rozkręcam" sezon rowerowy 2012 i stąd po dwóch dniach przerwy kolejny wyjazd na trasę jak powyżej.
Wyjechałem w tradycyjnym składzie tj. ze Stachem Z. który jak już niejednokrotnie wspominałem jest wypróbowanym towarzyszem moich "wypraw" Wymieniona trasa na pewno nie była wyprawą a sympatyczna przejażdżka przy pięknej popołudniowej pogodzie - słoneczko wręcz "letnio" delikatnie prażyło i jazda była czystą przyjemnością. Trochę tylko szkoda ze wśród tylu moich sympatycznych znajomych i przyjaciół "rowerowch" wyjazdy kończą się na ....deklaracjach a w rzeczywistości tylko ja ze Stachem jakoś potrafimy się zmobilizować do jazdy. Takie "eskapady" trzeba chyba po prostu LUBIEĆ.
Wyjechaliśmy na trasę o godz. 14.40 tym razem "spod bloku" Stacha ( wspominałem kiedyś że jesteśmy sąsiadami" - dzielą nas dwa wieżowce) ulicami Sokolą, Rejowską, Kopernika na Lipowe Pole skąd przez Świerczek, Kierz Niedźwiedzi, Zbijów Duży i Mały i przez las do m. Trębowiec.
Jest to jedna z moich ulubionych tras rowerowych wokół Skarżyska zwłaszcza bardzo fajna jest 6 km. droga przez las ze Zbijowa Małego do Trebowca. Tym razem jednak trochę się przeliczyłem z tą pochwałą trasy, ponieważ przez zimę podczas "wywózki drzewa" samochody tak zniszczyły piękną leśna drogę, że nie bardzo dało się jechać, a miejscami nawet prowadziliśmy rowery.
Z Trębowca już bez przeszkód drogą publiczną Radom - Starachowice przez Mirzec dojechaliśmy do Wąchocka gdzie nad nowowybudowanym zalewem zrobiliśmy przerwę na uzupełnienie płynów i kanapki.
Jak widać na fotkach powyżej ładne jest otoczenie zalewu w Wąchocku. Wokół zalewu jest bardzo fajnie zrobiona ścieżka rowerowa którą polecam znajomym i sam niejednokrotnie lubię się nią przejechać z odpoczynkiem na stylowych ławeczkach.
W drogę powrotną z sympatycznego Wąchocka wracaliśmy przez Marcinków, Majków i juz ulicami miasta: 3 Maja, 1 Maja, przez wiadukt nad torami PKP ul. Piłsudskiego , al. Niepodległości do Spornej i "już" o godz. 18.45 po przejechaniu 47 km znaleźliśmy się ze Stachem pod "moim" blokiem kończąc wyjazd.
Trasa znana, bardzo lubiana i sympatyczna - POLECAM .
23 maja 2012 Środa SKARŻYSKO - BLIZYN - BARAK - ŚWIERCZEK - KOSCIELNE - SKARZYSKO
Kolejny wyjazd w tym sezonie - tym razem samotny rozpocząłem o godz. 15.40 - tez w godzinach "po pracy" od przejazdu do m. Bliżyn tym razem główną drogą krajową Nr 42 Skarżysko - Końskie. Przeważnie to w tym kierunku jeżdżę "bokami" ulicą Ponurego, obok pomnika "Na Brzasku" ale z doświadczenia poprzedniego wyjazdu przez las do Trebowca zrezygnowałem gdyz tez było kawałek przez las i .....zrezygnowałem. Niejednokrotnie w moich postach podkreslam ze jak tylko jestem w stanie to unikam jazdy po główniejszych drogach z przyczyn .....bezpieczeństwa. Miałem kilka nieprzyjemnych incydentów z "kierowcami" którzy traktują rowerzystów jak "zło konieczne" i jak nie muszę to wybieram boczne drogi.
W tym przypadku przynajmniej do Bliżyna droga ma "spore" pobocze i zaryzykowałem ale juz z Bliżyna "na Ubyszów" i dalej do Baraku jechało mi się całkiem przyzwoicie. Trasa bardzo ładna i malownicza już przeze mnie opisywana więc odsyłam zainteresowanych do obejrzenia relacji z fotkami do poprzednich postów - patrz Archiwum.
Na Baraku krótki postój na tradycyjne kanapki i uzupełnienie płynów i tylko może info że wspomniany Barak to zajazd przy trasie E-7 gdzie jest fajne zadaszenie z ławkami, miejscem na grill i fajnym otoczeniem lasu. Bardzo tutaj lubię robić "popas"
Z Baraku już przez las - tym razem tylko minimalnie "rozjeżdżoną" drogą leśną ( 3 km. dało się przejechać) dojechałem do lokalnej drogi Szydłowiec - Kierz Niedźwiedzi gdzie skręciłem w kierunku m. Świerczek i Skarżyska Kościelnego. Bez zatrzymania minąłem tą miejscowość gdzie mam sporo sympatycznych znajomych - pozdrawiam kolegów Piętaków, Szymona, Leona, Jurka oraz koleżankę Basię i Kasię.
Z Kościelnego wjechałem do Kamiennej na wspomnianą już w poprzednim poście ul. 1 Maja i do domu przez wiadukt na Piłsudskiego, Niepodległości, Sporną pod blok na Żeromskiego.
W czasie opisanego popołudnia przejechałem 46 km i o godz. 19.15 zakończyłem eskapadę.
To by było narazie na tyle. Kolejny wyjazd w tym sezonie już opisywałem w poście p.t. X Rajd Zakładowy PKP PLK w Archiwum Bloga CZERWIEC 2012
Następny post będzie opisaniem wyjazdów rowerowych z sympatycznymi kolegami z Połańca którzy byli w Skarżysku w dniach 25-27.05. 2012 w ramach rewizyty kiedy to ja miałem przyjemność być goszczonym przez nich na pięknej ziemi staszowskiej.